Kupujcie teraz, bo święta szykują się drogie

2017-11-11 11:00:00(ost. akt: 2017-11-10 19:03:01)

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Ceny idą w górę, a nasze nastroje w dół. Nie uśmiecha nam się wydawać więcej, ale nie mamy innego wyjścia. Tegoroczne Boże Narodzenie będzie jednym z droższych świąt. Jednak pretensje powinniśmy mieć tylko do siebie. Dlaczego?
Żywność drożeje najszybciej od pięciu lat. Koszyk podstawowych produktów zdrożał aż o 200 złotych w porównaniu z poprzednim rokiem. Zdrożało masło, galopują ceny jajek, owoców, warzyw i mięsa, zwłaszcza wieprzowego. Nasz swojski „schabowy” podrożał niemal o jedną czwartą. I lepiej nie będzie. Czy zbliżające się Boże Narodzenie uderzy nas po kieszeni?

— W tym roku bardzo! — stwierdza Anna Jędrzejewska, młoda mama z Olsztyna. — Rozmawiałam z panią pracującą w supermarkecie. Powiedziała, żeby zakupy na święta zrobić w listopadzie, bo w grudniu ceny pójdą jeszcze bardziej w górę. Przecież latem robiąc zakupy za 100 zł można było już coś w tej torbie przynieść, a nawet w dwóch. A w tej chwili ceny są kosmiczne...
— Masakra. Normalnie wydawałam 50 zł. Pieczywo, warzywo. Coś na chleb. Jakieś mięsko do obiadu — dodaje Iwona z Olsztyna. — A teraz trzeba zapłacić 80 zł. Czuje się podwyżki!

Średnio na święta wydamy 720 zł. Kupimy za to prezenty i jedzenie. Co czwarty z nas przeznacza na ten cel do 400 zł, a co dziewiąty — ponad 1000 zł. Taki wylicza Barometr Providenta. Tylko czy bierze pod uwagę galopujące wciąż ceny produktów?
— Na pewno kupimy w tym roku mniej niż w poprzednie święta — zauważa Marta Grzybowska, studentka z Olsztyna. — Chociaż może niektórzy zaszaleją i nie będą zaciskać pasa. Kupią tyle, co zawsze, bo przecież polska gościna musi trzymać się w granicach normy. Ja mam szczęście, że na święta jadę do rodziców. Upiekę tylko ciasto, więc nie odczuję świąt finansowo. Chociaż boję się ceny jajek... Mama już dziś biega od sklepu do sklepu i wyszukuje coraz to tańsze produkty. I narzeka, że jest coraz drożej. Przed Bożym Narodzeniem pewnie będzie podobnie. Ceny jeszcze bardziej podskoczą, bo ludzie rzucą się do zakupów. A sklepy to wykorzystają — prognozuje studentka.

W tej chwili codzienne wydatki jeszcze tak bardzo nie dają nam w kość. Wzrost cen rekompensuje, wyraźny w tym roku, wzrost wynagrodzeń. Dziś średnia krajowa brutto w naszym regionie to 3682 zł. Rok temu — 3462 zł. Wiele do powiedzenia ma też dodatek na dzieci z programu 500 plus. Na Warmii i Mazurach co miesiąc z tych dodatkowych pieniędzy korzysta 155 tysięcy dzieci. Paradoksalnie, ale właśnie te dodatkowe dochody, w zdecydowanej większości wydawane na zakupy, są głównym motorem wzrostu cen.

Wychodzi na to, że tę spiralę inflacji sami sobie nakręcamy. Chociaż tylko 3 proc. Polaków przyznaje, że sfinansuje święta z programu 500 plus. Aż 75 proc. z nas wykorzysta do tego celu bieżące środki, a 40 proc. sięgnie do zaskórniaków. Tylko 3 proc. pożyczy pieniądze od rodziny lub w instytucji finansowej.
— Ceny rosną, bo i popyt rośnie. 23 miliardy z 500 plus trafiło na rynek.

Producenci podnoszą ceny, bo ludzie kupują i mają za co. Gdybyśmy przyhamowali, ceny by spadły — zauważa dr Waldemar Kozłowski, ekonomista z UWM. — Dobrym przykładem jest masło, którego cena raptownie podskoczyła. Mówiłem: zacznijcie jeść smalec, a cena wróci do równowagi. I dzisiaj rzeczywiście masło staniało, bo zaczęliśmy go mniej kupować. Tylko że dzisiaj handlowcy są bardziej agresywni i wykorzystują nasze postawy. Gdy idą święta, kupujemy według zasady: postaw się, a zastaw się. Ale po co tyle kupujemy na święta? I tak połowa ląduje w koszu... Ale jednak kupujemy i to właśnie nakręca ceny. W biznesie święta to żniwa. Zawsze tak było. Jednak podwyżki nakręca też nasz brak czasu. Jesteśmy dziś w profilu konsumpcyjnym wynikającym z zabiegania. W tej chwili czas to pieniądz — przyznaje doktor Kozłowski.

Czy to z przyczyny zabiegania, czy po prostu z nieuwagi nie dostrzegamy, że wpadamy w pułapkę wzrostu cen. Skok cen jajek czy pieczywa widzimy, bo poszybowały w górę z dnia na dzień. Nie dało się tego nie zauważyć, bo raptem musieliśmy wyłożyć kilka złotych więcej. Ale innych podwyżek nie dostrzegamy, bo ceny rosną „w zwolnionym tempie”.

— Handlowcy stosują strategię żaby — podkreśla Waldemar Kozłowski. — O co chodzi? Wrzucona do garnka z wrzątkiem żaba od razu w panice z niego wyskoczy. Ta sama żaba, włożona do garnka z zimną wodą postawionego na ogniu, będzie w nim siedzieć, aż się ugotuje. Podobnie jest z nami. Nie dostrzegamy zmian rozciągniętych na miesiące i gotujemy się w podwyżkach. Ceny wzrastają o 10, 20 groszy, czego nie odczuwamy. Aż w końcu przychodzą święta i kalkulujemy: rok wcześniej chyba było taniej...

Nie bez powodu UOKiK wziął pod lupę podwyżki. Urząd prowadzi obecnie 12 spraw dotyczących podwyżek cen m.in. jabłek, mleka i cukru. W walce z drożyzną ma pomóc nowe prawo. Zanim jednak wejdzie ono w życie, trzeba będzie trzymać się za portfel.

ar

Komentarze (27) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tokyo #2371992 | 83.6.*.* 11 lis 2017 12:39

    Boże Narodzenie to czas spotkań z rodziną, czas modlitwy, czas radości. Zakupy są istotą świąt dla ludzi, dla których te święta to tylko powierzchowność i pic (przepraszam za dosadne określenie).

    Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Emeryci #2372195 | 83.31.*.* 11 lis 2017 18:07

      Dziękujemy ci "dobra zmiano", za to że realne dochody ludzi są coraz niższe, że dowalacie Polakom coraz to nowe opłaty, podwyżki, coraz większe drenowanie kieszeni. A to wszystko po to, żeby przekupywać rozdawnictwem w postaci 500+.

      Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. tex #2372101 | 83.9.*.* 11 lis 2017 15:41

        A czym się różnią Święta od normalnego dnia? Tym że media sztucznie nakręcają atmosferę kupowania. Prezenty mogą być symboliczne a posiłki przygotować w miarę ich konsumpcji a nie z zapasem kilkudniowym. To od nas zależy czy w Boże Narodzenie wydamy dużo.

        Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz

      2. konsument #2372296 | 5.172.*.* 11 lis 2017 20:39

        Jak mnie wkurrr... te wyliczenia średnich wynagrodzeń.Ta średnia to chyba dla 10-u najbogatszych ludzi podzielona przez ich samych. Postaw się a zastaw się to chyba dla regularnego debila, bo normalnie myślący człowiek jeśli obchodzi Boże Narodzenie, które zwykle trwa 3 dni, i jego zarobki to polski standard czyli 1600 netto na 4 osoby w rodzinie, to nie zrobi zakupów na miesiąc i wszystko co popadnie bo szkoda mu będzie wyrzucić jedzenie za ciężko zarobioną jałmużnę w tym kraju. Ludzie ogarnijcie się konsumpcjonizm nam nie służy, napycha portfel obcych kapitalistów a WY się martwicie jak dotrwać do pierwszego.

        Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

      3. Ze mnie wała #2372119 | 178.235.*.* 11 lis 2017 16:05

        nie zrobicie. Kupię ile trzeba, spokojnie zjemy, a Święta są moje anie handlarzy.

        Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (27)