Uma dzieciukom bojki splatała

2017-10-30 15:48:32(ost. akt: 2017-10-30 15:55:07)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Z dr hab. Izabelą Lewandowską, prof. UWM z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych, która wspólnie z Edwardem Cyfusem i Łukaszem Ruchem, doprowadziła do wpisania gwary warmińskiej na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego, rozmawia Marta Wiśniewska
— Trzy osoby: pani, Edward Cyfus, popularyzator gwary i kultury warmińskiej, oraz młody Warmiak Łukasz Ruch w marcu 2016 roku, doprowadziły do wpisania gwary warmińskiej na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Jak do tego doszło?
— Przede wszystkim należało spełnić procedurę polegającą na udokumentowaniu, że nasz region tę gwarę posiada, że ktoś się nią posługuje. Mogliśmy zadeklarować jej popularność lub powiedzieć, że wymaga ona ratowania. Wybraliśmy to drugie, alarmując, że bez pilnej pomocy ze strony państwa gwara warmińska za kilka lat zniknie. Spotkałam się z opiniami, że nie ma sensu zajmować się gwarą warmińską, ponieważ ona już nie istnieje, lecz to nieprawda. Warto podkreślić, że jest to jedyna gwara występująca w Polsce obecna na tej liście, ale jednocześnie trzeba pamiętać, że jeśli po pięciu latach nie wykażemy, że nasze działania przyniosły efekt w postaci wzrostu zainteresowania gwarą warmińską, zostanie ona z tej listy usunięta.

— Jednym ze sposobów propagowania gwary warmińskiej jest „Elementarz Warmiński”, który stworzyła pani wspólnie z Edwardem Cyfusem. Proszę o nim opowiedzieć.
— Jest to uzupełnione i rozszerzone wydanie zeszytów, które od 2012 roku cyklicznie wydawaliśmy (w sumie ukazały się trzy). Nowością jest obszerny i bogaty merytorycznie wstęp. Jestem naukowcem, więc zależało mi na tym, żeby pokazać, iż gwara warmińska nie jest tylko naszym wymysłem. Dialektolodzy, językoznawcy i socjologowie interesowali się nią już w XIX wieku, następnie na początku XX wieku, a ostatni słownik gwary warmińskiej autorstwa prof. Wiktora Steffena pochodzi z 1984 roku. W „Elementarzu Warmińskim” omawiam również historię Warmii w zarysie, ponieważ na kilku stronach nie da się zrobić tego wyczerpująco. Dzięki temu wydawnictwu można poznać warmińskie tradycje, wierzenia i zwyczaje, zarówno katolickie, jak i świeckie. W trzecim rozdziale zatytułowanym „Cztery pory roku” opisane zostało całoroczne funkcjonowanie warmińskiej wsi. Część teoretyczną zamyka rozdział o genezie gwary warmińskiej. Następnie, jak przystało na prawdziwy elementarz, jest pięćdziesiąt jeden lekcji, zapisanych gwarą z tłumaczeniem na polski. Są również ćwiczenia utrwalające do poszczególnych działów i lekcji. Nie mogło zabraknąć też gawęd autorstwa Edwarda Cyfusa oraz płyty CD, na której można posłuchać, jak brzmią. Z tej książki mogą korzystać nie tylko dzieci i młodzież, ale także studenci, a nawet wykładowcy.

— Proszę opowiedzieć o jakimś charakterystycznym dla Warmiaków zwyczaju.
— Z punktu widzenia edukacyjno-dydaktycznego podoba mi się pokazanie wieczoru w warmińskiej chacie. Latem Warmiacy pracowali od rana do nocy, ale w długie jesienne i zimowe wieczory rodzina wspólnie spędzała czas. Wydaje mi się, że warto o tym mówić, zwłaszcza że dzisiaj często jest tak, że rodzice niemal cały czas pracują, a dzieci siedzą przed komputerami. Warmiacy, po wykonaniu prac domowych i przygotowaniu posiłków, znajdowali czas na wspólne przebywanie. Babcia zajmowała się na przykład opowiadaniem dzieciom historii czy bajek, co było niczym innym, jak przekazywaniem tradycji ustnej z pokolenia na pokolenie. W „Elemenatrzu Warmińskim” jest nawet lekcja pt. „Uma dzieciukom bojki splatała". W tym czasie dziadek strugał zabawkę dla dziecka, którą dostało ono potem w prezencie, a matka cerowała lub przęsła na kołowrotku. Pielęgnowali zatem współcześnie zanikający zwyczaj przebywania razem.

— Jaka jest geneza gwary warmińskiej?
— Gwara warmińska to taki swego rodzaju palimpsest, czyli zapisywanie nowych treści na materiale wcześniej zapisanym innymi znakami, które się wymazuje i dopisuje inne. Tworzy się w ten sposób dzieło wielowarstwowe. Tak samo było z gwarą warmińską. Najpierw był język pruski, który został wymazany przez eksterminację i asymilację ludności, następnie język niemiecki związany z Zakonem Krzyżackim, który nie został wymazany, ale dołożono do niego język polski związany z osadnictwem mazowieckim w XIV wieku. Dialekt mazowiecki uległ rozszerzeniu w okresie staropolskim (1466-1772), eliminując poniekąd pozostałe języki. Natomiast w XIX wieku możemy mówić o rozmaitych wpływach. Na przykład starowierzy, którzy napłynęli na tereny Puszczy Piskiej, dostali prawo osiedlenia i wprowadzali język rosyjski. Z północy miały miejsce wpływy litewskie, od południa polskie, a od zachodu niemieckie. Generalnie z każdego kierunku geograficznego przenikał jakiś język. W dodatku w dużych miastach hanzeatyckich żyli Salzburczycy i Hugenoci, którzy po walkach reformacyjnych musieli opuścić swoje kraje, i oni także dorzucili do gwary warmińskiej swoją cegiełkę. Miała miejsce swoista rywalizacja pomiędzy językiem domowym, czyli warmińskim i mazurskim, ale zbliżonym do polskiego, a urzędowym niemieckim. Ostatecznie oficjalnie zwyciężył niemiecki, ale uważam, że w sercach i duszach pozostał polski.