Wody będzie coraz mniej. Będzie też coraz droższa

2017-09-18 21:00:00(ost. akt: 2017-09-18 17:12:23)
Zdjęcie jest ilustracją do treści!

Zdjęcie jest ilustracją do treści!

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Ryszard Kapuściński napisał kiedyś, że wiek XXI będzie stuleciem walki o wodę. Na razie walczymy o rachunki, ale o wodę się nie martwimy. A powinniśmy, bo wody będzie mniej i o wiele droższa. Dzisiaj obchodzimy Dzień Monitorowania Wody.
Dzienny koszt zużytej wody przez jedną osobę to 2,89 zł. Za te pieniądze statystyczny Kowalski wyleje mniej więcej 190 litrów wody na dobę. Wykorzysta je na kąpiel i mycie (36 proc.), spłukiwanie toalety (30 proc.). Reszta to gotowanie, picie, pranie, sprzątanie i mycie naczyń. Ale często woda leci też bez potrzeby. Rocznie czteroosobowa rodzina marnuje 832 zł, co wychodzi 2,28 zł dziennie. Bułka z masłem? Chyba jednak nie…

— Nie oszczędzam wcale — przyznaje Magdalena Górska, technik administracji. — Płacę przez to większe rachunki i to boli, ale co poradzę? Zdaję sobie z tego sprawę, ale dlaczego mam sobie żałować? Lepiej się czuję, gdy wezmę gorący prysznic. Gdy boli mnie głowa albo kręgosłup, jest to dla mnie zbawienie. Potrafię nawet pół godziny się pluskać i jestem dzięki temu szczęśliwsza. Mój pies za kąpielami nie przepada. Nie lubi też pić wody z kranu. Przepada za deszczówką, która jest najzdrowsza. Ja też nie ma zaufania do kranówki. Kąpię się w takiej, ale piję wodę mineralną. Albo przegotowaną.

Trzy czwarte powierzchni naszej planety to woda. Do picia nadaje się jednak zaledwie trzy procent, z czego ponad połowa zamrożona jest w lodowcach. Zostaje więc jeden procent, a ludzi wciąż przybywa. Czy to znaczy, że w końcu nam jej zabraknie? Zasoby wody na kuli ziemskiej szacowane są na miliard czterysta milionów kilometrów sześciennych i w naszym okresie geologicznym się nie zmieniają. Zmienia się natomiast liczba ludności, której stale przybywa. Te same zasoby, przypadające na większą liczbę ludzi, dają więc mniejszą wartość, niż kiedyś. Według szacunków ONZ, do 2050 roku ludzkość będzie liczyć 9 miliardów. Nie wszyscy jednak będą mogli bez ograniczeń korzystać z wody — ponad połowa ludzi aż z 60 krajów mocno odczuje jej niedobór, a dla niektórych może jej zwyczajnie zabraknąć.

— Woda się nie skończy, nie ma się co martwić. Ale trzeba oszczędzać, bo po co wydawać za dużo pieniędzy? Woda w Olsztynie mogłaby być tańsza — twierdzi Zdzisław Stefański, stolarz. — Mamy przecież wokół siebie same jeziora, więc wody mnóstwo. Dlatego nie rozumiem, dlaczego musimy więcej płacić.
— Na naszym terenie nie powinno być obawy, że wody zabraknie — twierdzi Paweł Zapadka, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Olsztyn-Gutkowo. — Mamy siedemnaście jezior w Olsztynie, więc będzie skąd czerpać. Poborów wody u nas jest kilka, więc jest dobrze. Zdarza się jednak, że w studniach woda wysycha. Strażacy tankują samochód wodą i wypełniają studnię. Do małego samochodu wchodzi 2,5 tys., do średniego 5 tys., a do największego, czyli do ciężkiego, nawet 9 tys. litrów w górę. Dla wielu gospodarstw strażacy są zbawieniem — dzięki naszej pomocy mogą napoić bydło i wykorzystywać wodę do celów technologicznych. Na pewno do celów gaśniczych wody też będzie pod dostatkiem. A do celów pitnych? Mamy wodę słodką w jeziorze, więc można ją śmiało użytkować. Na pewno nie ucierpimy na braku wody.

Jeśli nie my, to kto najmocniej to odczuje? W czołówce pechowców są kraje najuboższe. Te, w których przemysł rozwija się prężnie, dodatkowo ten niedobór powiększą. Według raportu UNEP GEO- 4 (z ang. United Nations Environmental Programme) do 2025 roku zużycie wody wzrośnie tam aż o 50 procent. Nie przybędzie nam natomiast ani kropli. A i te zasoby, którymi dysponujemy obecnie, trudno będzie uchować. Jak wylicza WWF, dużym wyzwaniem jest choćby zapewnienie dla nas obiadu — do wyprodukowania kilograma drobiu potrzeba 4 tysięcy litrów wody, a wołowiny — aż 15 tysięcy.

A ile wody potrzebuje człowiek? Statystyczny mieszkaniec Wielkiej Brytanii zużywa każdego dnia około 135 litrów wody, mieszkaniec kraju rozwijającego — 10 litrów. To mniej więcej tyle, ile wylewamy każdego dnia spuszczając wodę w toalecie. Mycie zębów przy odkręconym kranie czy kąpiele w wannie zamiast prysznica to kolejne przykłady jej lekkomyślnego zużycia.
— A ja oszczędzam, bo nie lubię, jak kapie mi z kranu. Nie chcę, żeby się marnowała — twierdzi Elżbieta Gajcy, emerytka. — Jak myję zęby, zakręcam. Namoczę szczoteczkę i zanim nałożę pastę, woda jest już zakręcona. Nie rozumiem, jak ktoś może nie zwracać na to uwagi. Najczęściej dzieci się buntują i nie zakręcają. Dla nich strumień płynący z kranu to atrakcja i zabawa. Oczywiście dorośli muszą je uczulać, że woda nie może lecieć w nieskończoność. A czy woda kiedyś się skończy? Pewnie tak, ale ja już tego nie dożyję.

W Polsce na głowę zużywamy aż 190 litrów dziennie, ale rekordzistami jednak nie jesteśmy. Dla porównania, przeciętny Amerykanin zużywa aż 500 litrów na dobę. W dodatku wodą gospodarujemy dziwnie, bo tą zdatną do picia szorujemy podłogę, podlewamy trawnik, myjemy samochód. Czy to oznacza, że woda lada dzień się skończy? Za punkt graniczny światowi sceptycy obierają rok 2050. Nie wszyscy jednak dają się temu przekonać. Co nie zmienia faktu, że lepiej nie będzie.

— Wszystko jest pokryte betonem i woda deszczowa nie ma gdzie wsiąkać. Ona ucieka do studzienek, więc ją tracimy. Pewnie przeciętny Kowalski nawet o tym nie pomyśli. Bo, gdy odkręca kran, woda zawsze leci — twierdzi prof. Zbigniew Endler, ekolog z UWM. — Ale i on odczuje straty bardzo silnie. Bo dostęp do czystej i zdrowej wody będzie coraz bardziej utrudniony. A przecież woda do spożycia musi spełniać odpowiednie parametry. A im gorsza woda, tym bardziej zaawansowana technologia. Koszty uzdatniania więc rosną. Kowalski więc odczuje, bo będzie więcej płacił. Może dzisiaj pozwala, aby dzieci pluskały się w wodzie, a żona wylegiwała się w wannie wypełnionej po brzegi. Ale gdy raptem będzie musiał miesięcznie dokładać 100 zł, gdy zacznie mu brakować na piwo, każe tę wodę oszczędzać. Innego sposobu nie ma. Można mówić, uczyć i tłumaczyć — człowieka nauczy się oszczędzać tylko przez forsę.
ar

Komentarze (23) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. W Elblągu dziś promocja #2330891 | 5.172.*.* 18 wrz 2017 21:08

    woda gratis .

    Ocena komentarza: warty uwagi (19) odpowiedz na ten komentarz

  2. nhujyuikol #2330897 | 37.248.*.* 18 wrz 2017 21:13

    znowu wodociągi w miescie sobie wyjazd integrqcyjny organizująi podnoszą cenę wody, żeby to sfinansować?

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz

  3. juhygtfr #2330923 | 37.248.*.* 18 wrz 2017 21:47

    sprawdźcie sprawozdania finansowe coroczne wodociągów i zobaczcie jak sobie używają.... a potem tłumaczą podwyzki wody, że..... inflacja i bo "wszystko drożeje" ...kpina!

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. cywilizacja coraz bliżej upadku #2330934 | 81.190.*.* 18 wrz 2017 22:06

      a w mpk autobusy zawsze czyste.....ciekawe ile to wody pitnej idzie na tyle autobusów dzień w dzień

      Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Marek #2330935 | 94.254.*.* 18 wrz 2017 22:06

        Piep.....e bzdur! Drogi panie redaktorze, wodę to lejecie teraz wy. Wodociągi w Olsztynie to jedna z nielicznych spółek miasta która przynosi zysk. Wiec sprytnie kombinujcie jak tu go zwiększyć podnosząc ceny wody. Wody, jeśli zabraknie czy będzie jej mało , to w tych częściach świata gdzie zawsze był s tym problem. A nie u nas. Woda w Olsztynie pobierana jest ze studni głębinowych ( 120m i głębiej) w których w przeciwieństwie do przydomowych studni powierzchniowych nawet w trakcie suszy poziom wód się nie zmienia. Ponadto w kilku miejscach artykułu rozwijacie się z prawdą. Piszecie ze Kowalski zużywa 30 proc ze 190litrów do spłukiwania toalety, a potem ze 10 litrów to tyle samo. Następnie ze deszczówka spływa do kanalizacji deszczowej po betonie i tam znika . No znika. I? Trafia do rzeki itd. Jak każda inna deszczówka zgodnie z tym co jest w atlasach do 6 klasy podstawówki. Jednym zdaniem: Woda z mózgu, żeby nabić opustoszałą, przez tramwaje inne bzdury, miejska kasę. Gdyby wodociągi nie musiały oddawać wypracowanej kasy do miasta, to może mielibyśmy mniej awarii, bakterii coli i może byśmy codziennie nie wpadali kołami w pozapadane studzienki.

        Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (23)