Najpierw wysiedlili ich Niemcy, potem komuniści

2017-09-16 16:48:51(ost. akt: 2017-09-16 18:35:01)
Nie ma aktu własności, bo kiedy właściciela wywozili do obozu, nie mógł zabrać żadnych dokumentów — tłumaczył mec. Marek Borowy (na zdjęciu z Władysławem Krajewskim) reprezentujący spadkobierców

Nie ma aktu własności, bo kiedy właściciela wywozili do obozu, nie mógł zabrać żadnych dokumentów — tłumaczył mec. Marek Borowy (na zdjęciu z Władysławem Krajewskim) reprezentujący spadkobierców

Autor zdjęcia: Małgorzata Kundzicz

Władysław Krajewski i czworo jego rodzeństwa domagają się w Sądzie Okręgowym w Olsztynie po 90 tys. zł odszkodowania od Polski za wyprzedanie ich rodzinnych nieruchomości. To były ziemie, jak mówi świadek, od zawsze należące do rodziny Krajewskich.
Władysław Krajewski miał dwa lata, kiedy jego rodzina musiała opuścić dom w Szczepkowie Borowym w gminie Janowiec Kościelny. Na mocy reformy rolnej ziemia i budynki zostały odebrane jego rodzicom.

— Trzy dni koczowaliśmy na dworcu, aż w końcu ojciec znalazł stancję w Nidzicy. Potem udało się wprowadzić do innego mieszkania. To było 38 mkw. Mieszkaliśmy tam w siedmioro: rodzice i pięcioro nas, dzieci. Ja zresztą do dzisiaj mieszkam w Nidzicy — opowiada Władysław Krajewski.

On i czworo jego rodzeństwa domagają się w Sądzie Okręgowym w Olsztynie po 90 tys. zł odszkodowania od Polski za wyprzedanie ich rodzinnych nieruchomości. Chodzi o 38 hektarów lasów, łąk i ziemi uprawnej oraz gospodarstwo z domem, stodołą, szopą i oborą. To były ziemie — jak mówi świadek Czesław Szczepkowski — od zawsze należące do rodziny Krajewskich.

— Przed wojną przechodziłem tamtędy dwa razy dziennie, do szkoły i ze szkoły. Wtedy gospodarzył tam ojciec obecnego na sali Władysława, też Władysław Krajewski. To było największe gospodarstwo we wsi, a może i w gminie. Dobrze zarządzane, mieli nawet maszyny— wspomina 89-letni dzisiaj Szczepkowski. — Kiedy Krajewscy (dziadkowie — red.) zostali zabrani do obozu, osiadł tam Niemiec Otto R.

Okoliczności pamięta do dzisiaj. Podczas okupacji, mówi, przyjechali samochodem ciężarowym. Było to przed południem. Dali mieszkańcom półtorej godziny, kazali się zbierać. I zostali wywiezieni.

— Niemiec przyjechał już na drugi dzień, w czarne, kare koniki, i zajął gospodarstwo Krajewskich — wspomina. Oni sami nigdy już nie wrócili. Ale w 1945 roku, kiedy wydawało się, że ci, którym udało się przeżyć, mogą zacząć normalne życie, do Szczepkowa Borowego przyjechał Antoni Krajewski, syn zmarłego w obozie Władysława. Gospodarstwo jego rodziny stało już puste, nikt tam nie gospodarował.

— Miał parę koni, kilka krów. Pracował i jakoś to szło. Aż przyszedł dekret Bieruta i pan Antoni musiał się ze wszystkim pożegnać. Nic nie mógł stamtąd zabrać, wszystko musiał zostawić, a to wszystko było wtedy w dobrym stanie — mówi Szczepkowski.

To wtedy Antoni z rodziną, w tym małym Władkiem, zamieszkali na dworcu. Teraz wszyscy są już bardzo dorośli i postanowili upomnieć się o swoje. Nie będzie im jednak łatwo, bo mają mocnego przeciwnika. Państwo polskie reprezentuje Prokuratoria Generalna rzeczypospolitej Polskiej, która kwestionuje prawo spadkobierców do nieruchomości. Mec. Małgorzata Izdebska wyliczała wczoraj, że rodzeństwo pozywające Skarb Państwa nie ma na przykład aktu własności ziemi i budynków.

— Nie ma, bo kiedy właściciela wywozili do obozu, nie mógł zabrać żadnych dokumentów — tłumaczył cierpliwie mec. Marek Borowy reprezentujący spadkobierców. I dodawał: — Ale przecież, odbierając gospodarstwo, wyraźnie wskazano, że odbiera się je Annie i Władysławowi Krajewskim (dziadkom — red.).
Po słowach przedstawicielki Prokuratorii Generalnej RP można odnieść wrażenie, że Bierut miał w sobie coś z Janosika.

— Reforma rolna jest przez niektórych krytycznie oceniana, a przecież założenie miała takie, że zabrane nieruchomości przekazywano innym osobom. Część z tych osób przekazało nieruchomości w zamian za rentę czy emeryturę. Dlatego dzisiaj nie można Skarbu Państwa oceniać tylko negatywnie — przekonywała mec. Izdebska.

Nieruchomość Krajewskich została już dawno temu rozparcelowana i posprzedawana innym ludziom. Dlatego nie można ich zwrócić spadkobiercom właścicieli. Kolejny termin sędzia Olga Rybus wyznaczyła na początek października. Wtedy przesłuchany zostanie Władysław Krajewski.

Małgorzata Kundzicz


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. R1 #2329337 | 93.232.*.* 16 wrz 2017 17:03

    Poszukajcie dokumentow w olsztynskim Archiwum.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. oddac ludziom #2329349 | 89.228.*.* 16 wrz 2017 17:25

      rekompensate, panstwo totalitarne nigdy sie nie przedawnia przestepstwo, ps. przyjaciele sasiedzi wzieli, darmo bez honoru, dziady, pastuchy

      Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

    2. kenan #2329370 | 100.12.*.* 16 wrz 2017 18:02

      To te ludowe panstwo tez wysiedlalo ludzi?Dobrze,ze dzisiaj mamy prawe I sprawiedliwe panstwo-nikt nikogo nie wyrzuca na bruk.

      Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

    3. PZPR #2329620 | 46.76.*.* 17 wrz 2017 08:30

      WNIOSEK TAKI , ŻE PRAWO TRZEBA ZREFORMOWAĆ , KADRY SKORUMPOWANE POWOŁAĆ DO ODPOWIEDZIALNOŚCI , SENSACJA GONI NASTĘPNĄ , MNIE W 2011 TEŻ WYRZUCILI Z DOMU W IMIĘ WYŻSZYCH CELÓW PO CZY PEOWCY ALBO PAŁOWCY

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    4. lech #2333578 | 88.156.*.* 21 wrz 2017 21:28

      nie szukaj w archiwum w olstynie ,a w archiwum IPN-u ponoc oni wszystko moga.

      odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (6)