"Czasami ufamy osobom, na które powinniśmy najbardziej uważać". Magda Stachula o anonimowości [WYWIAD]

2017-08-26 15:00:49(ost. akt: 2017-08-26 12:40:47)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Mówi się o niej, że jest autorką pierwszego w Polsce thrillera z gatunku domestic noir, opisującego zagrożenie, które pochodzi od bliskiej nam osoby. Jej powieści są ostrzeżeniem i przestrogą, że nikt nie jest anonimowy. Ona sama jest przykładem kobiety, której macierzyństwo nie zniszczyło kariery, a wręcz pomogło ją rozwinąć. Z Magdą Stachulą, pisarką, rozmawia Ewelina Zdancewicz-Pękala.
— Jestem pod wrażeniem pani najnowszej książki. Thriller "Trzecia" jest mroczny i niepokojący. Sprawił, że zaczęłam częściej oglądać się za siebie na ulicy.
— Bardzo dziękuję za te słowa! Ja sama bardzo lubię czytać książki tego gatunku. Zresztą tak to się u mnie wszystko zaczęło: czytałam dużo thrillerów i pomyślałam, że jak już chcę zacząć pisać, to właśnie w tym gatunku.

— Odmiana thrillera, na którą się pani zdecydowała, jest jednak dość specyficzna.
— To thriller z gatunku domestic noir. "Idealna", moja pierwsza książka, została określona pierwszą książką domestic noir na polskim rynku. Myślę, że to wpłynęło na rozgłos, jaki ta książka zyskała po premierze. Przez wydawcę porównywana była do "Dziewczyny z pociągu". Często jestem pytana o to, czy słusznie i jak się w ogóle z tym czuję. Rozumiem, dlaczego wydawca tak wybrał: chodziło mu o włożenie "Idealnej" na pewną półkę, pokazanie czytelnikowi, z czym ma do czynienia i czego może się spodziewać.

— Określenie nurt domestic noir brzmi tajemniczo.
— To nurt, w którym zagrożenie pochodzi z bliskiego otoczenia głównego bohatera historii. Jest to ktoś, komu ufamy i z kim czujemy się bezpiecznie, a tak naprawdę to na niego powinniśmy najbardziej uważać.

— Czy to ostrzeżenie dla czytelników?
— Tak. Zarówno w "Idealnej", jak i "Trzeciej" wyraźnie zarysowałam to, jak pozory mylą. Dzielimy życie z kimś, kto jest naszym partnerem i przyjacielem, a ta osoba wcale nie jest tym, za kogo się podaje. To jest pewnego rodzaju ostrzeżeniem. Obie moje książki traktują też o współczesnych technologiach. W "Idealnej" mamy czeski tramwaj, który jeździ po Pradze i w którym zamontowana jest kamera, dzięki której można podglądać życie mieszkańców innego miasta. W "Trzeciej" też opisałam, jak niebezpieczna jest technologia, która dostanie się w niepowołane ręce.

— To, o czym pani mówi, to m.in. możliwości Facebooka i innych portali społecznościowych. Tutaj sami zapewniamy sobie brak prywatności, wrzucając wszystko do sieci.
— Chciałam na to zwrócić uwagę. Anonimowość w dzisiejszych czasach jest fikcyjna. Jeśli ktoś zdecyduje się umieścić swoje zdjęcie w sieci, to prędzej czy później ktoś kto tego chce nas znajdzie. Nawet jeśli ktoś stroni od Facebooka to i tak może być obserwowany np. przez kamerę monitoringu miejskiego. Nasz wieczorny powrót do domu z knajpy można oglądać na kilku kamerach... Nie jesteśmy świadomi, jak często nas obserwują: na ulicy, na dworcu, na lotnisku... Anonimowość przechodzi do historii. Voyeuryzm zawsze był obecny w literaturze: podglądanie kogoś przez lornetkę czy przez firankę. Teraz dzięki technologii w każdej chwili możemy sobie podglądać kogoś na drugiej półkuli.

— Co możemy zrobić, żeby chronić swoją prywatność? Anonimowi już nie będziemy, ale możemy sobie pomóc, żeby nie było wiadomo o nas wszystkiego. Albo o naszych dzieciach, a matki często wrzucają zdjęcia...
— Przede wszystkim trzeba uświadamiać młodsze społeczeństwo, że nic w sieci nie ginie. Rodzice wrzucają do internetu zdjęcia swoich małych dzieci i tym samym mogą na nie zesłać nieszczęście. Natomiast jeśli chodzi o starsze dzieci, to zauważmy, że bycie w sieci to plaga wśród młodzieży — jeśli nie ma cię na Facebooku, nie istniejesz. Nastolatków trzeba przestrzegać, żeby nie umawiali się w dziwnych miejscach, nie ufali do końca osobom poznanym w internecie, albo spotkanym po raz pierwszy. Przecież w "Trzeciej" Eliza, główna bohaterka bardzo szybko zamieszkuje z mężczyzną, którego tak naprawdę nie zna. A jakie są tego konsekwencje, to już trzeba przeczytać w książce...

— "Trzecia" zaczyna się od tego, że Eliza jest śledzona. Czy to się pani kiedykolwiek przytrafiło?
— Nie, ale wiele osób ma czasem takie uczucie, że ktoś nas obserwuje w tramwaju czy na ulicy. I czasem nawet udaje nam się zauważyć, kto to jest. Ale jest to z reguły krótkie spojrzenie, bo kogoś coś w nas zafrapowało. Natomiast ja wyobraziłam sobie, jak by to było, gdyby kobieta, która sama jest psychoterapeutką i dużo czasu spędza z ludźmi z problemami natury psychicznej, zaczęła czuć, że jest śledzona. Eliza tak naprawdę nie wie, czy jej się to wydaje, czy dzieje się to naprawdę. My, czytelnicy wiemy, że jej się nie wydaje, że to jest rzeczywistość. I tu bohaterka zadaje sobie pytanie, co jest gorsze: czy to, że nie odróżnia rzeczywistości od fikcji, czy to, że ktoś ją śledzi? Atmosfera jest więc gęsta.

— "Trzecia" ma zakończenie, które sugeruje, że mogłaby powstać druga część książki.
— Specjalnie zakończyłam ją tak, żeby czytelnik mógł sobie dopowiedzieć, co się stanie z każdym z bohaterów. Zostawiłam też sobie otwartą furtkę na wypadek, gdybym kiedyś chciała kontynuować tę książkę. Podobne rozwiązanie zastosowałam w "Idealnej".

— Czy po napisaniu obu książek nie ma pani teraz odruchu, żeby się dwa razy zastanowić, zanim cokolwiek wrzuci pani na Facebooka?
— Cały czas tak mam (śmiech). W "Trzeciej" opisuję pewną technologię, nie będziemy tutaj zdradzać nazwy, żeby nie spoilerować, ale bardzo wkracza ona w naszą prywatność. Główny bohater, Anton wykorzystuje ją dla swoich potrzeb. Na jej podstawie tworzy listę na której Eliza jest trzecia. Co ciekawe każdy z nas ma taką listę w sieci, to przerażające i powiem szczerze, że ja nie odważyłam się sprawdzić jak wygląda to w moim przypadku, choć jestem bardzo ciekawa, czy ktoś z moich czytelników to zrobił. I czekam na maile opisujące te wrażenia!

— A jakiego rodzaju maila dostawała pani dotychczas?
— Pełne bardzo miłych słów! Niektóre czytelniczki pisały, że uratowałam ich małżeństwo, bo zwróciłam uwagę na różnice w postrzeganiu świata przez mężczyznę i kobietę. Jedna z pań po przeczytaniu "Idealnej" zadała mi pytanie, czy mogłabym przeprowadzić w jej firmie pozycjonowanie stron na tej podstawie, że...główna bohaterka tym właśnie się zajmuje. Ona tak bardzo wkręciła się w klimat tej książki, że utożsamiła mnie z jej główną bohaterką.

— A czy w pani książkach znajdują się w ogóle jakiekolwiek wątki autobiograficzne?
— Mówi się, że w każdej książce jest trochę autora i ja się z tym zgadzam. Nie można pisać historii, nie przepuszczając jej przez siebie. Moje bohaterki są inne niż ja, ale jakaś część mnie zawsze w nich pozostaje. Chyba najwięcej wątków autobiograficznych jest w "Idealnej", np. główny bohater Adam zajmuje się tym, czym ja się zajmowałam, kiedy pracowałam jeszcze w firmie. Moi bohaterowie mieszkają też w Krakowie — tam, gdzie ja.

— Teraz para się pani pisaniem zawodowo. A czym zajmowała się pani wcześniej?
— Pracowałam w firmie, która zajmowała się kamerami do monitoringu wizyjnego. Byłam na urlopie macierzyńskim, kiedy pomyślałam, że chcę powrócić do marzeń z dzieciństwa o pisaniu książek. Pisanie zawsze było mi bliskie, ale kiedy pojawiła się praca i pierwsze dziecko, nie było na to czasu. Kiedy byłam z moim drugim synem na urlopie macierzyńskim, pomyślałam, że teraz albo nigdy. Wtedy też zobaczyłam tramwaj, który jeździł po czeskiej Pradze i odkryłam na nim kamerę. Dla mnie było to coś fascynującego: nie statyczny, a poruszający się obraz, który daje podgląd na żywo. Pomyślałam, że jest to temat na książkę i że muszę coś z tym zrobić. To był listopad 2015 roku. W grudniu zaczęłam pisać, a w lutym już skończyłam całą powieść. Na wiosnę wysłałam ją do wydawnictwa, a potem wszystko potoczyło się już bardzo szybko, "Idealna" miała premierę w tamtym roku w sierpniu. W lipcu tego roku ukazała się moja druga książka, a we wrześniu zaczynam pisać kolejną. Tak naprawdę jestem dopiero rok po debiucie i czuję się ciągle świeża w tym temacie, ale cieszę się, że się na to odważyłam! Polecam wszystkim podążanie za marzeniami. U mnie był to akurat czas urlopu macierzyńskiego, czas, w którym się wszystko przewartościowuje. Oprócz macierzyństwa można zrobić coś dla siebie.

— Zaryzykowała pani rezygnując z etatu i stawiając na pisanie. Okazuje się, że macierzyństwo nie zniszczyło kariery zawodowej, tylko pomogło pójść w innym kierunku.
— Dokładnie tak! Nabrałam odwagi do tego, żeby żyć tak jak chcę i żeby robić to, co kocham. Z dziećmi pomagała mi moja mama. W tym czasie ja wychodziłam pisać po siedem godzin dziennie, to była normalna praca jak na etacie.

— Pisarze z reguły pracują z domu. Pani jednak wychodziła do "biura"?
—Tak to nazywam (śmiech). Moja mama przychodzi do mnie, a ja wtedy idę do niej do mieszkania. Tam jest moje "biuro" zupełnie oddzielone od dziecięcych spraw.

— Wspomniała pani, że szykuje się trzecia książka. Zdradzi pani coś więcej?
— Mam taką zasadę, że za dużo nie zdradzam, ale mogę powiedzieć, że to także będzie thriller psychologiczny. Główną bohaterką będzie kobieta. Jeszcze do końca nie wiem, gdzie się będzie działa akcja. Chciałabym też, żeby był tam motyw międzynarodowy.

— Jako miejsce polecam Olsztyn!
— Chciałabym kiedyś przyjechać do Olsztyna. Byłam w tym mieście, ale dawno temu. Poza tym byłam pod wrażeniem, kiedy zobaczyłam, że w bibliotece w Olsztynie 16 osób czeka w kolejce po "Idealną". To był bardzo miły akcent!


Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Fascynująca Kobieta #2314658 | 95.90.*.* 26 sie 2017 16:29

    Dla mnie to niezwykłe, że tak od razu, wspaniale i profesjonalnie zaczęła ta kobieta pisać. Gratulacje. Czasami może warto jednak odwrotnie spojrzeć na bliskich, to znaczy tak, że uważamy niektórych z nich za okrutnych, niedobrych, niekochających, a po latach okazuje się, że jest odwrotnie. Często nie dorastamy do niektórych sytuacji. Dopiero po czasie widać często, że jest inaczej. Jednostronne spojrzenie 'negatywnie podświetlone" nie zawsze jest prawdą, jeśli w ogóle coś takiego istnieje jak prawda. Nie mam konta na Facebooku ani na żadnych stronach społecznościowych, nigdy nie zamieściłem w internecie żadnego zdjęcia, moja rodzina podobnie, żadnych dyskusji internetowych nie prowadzę i nie prowadziłem. Uważam, że anonimowość to rzecz święta. Ludzi b.szanuję, ale bliżej znam tylko parę osób, b. zaufanych, o których wiem, że nigdy nic o mnie nikomu nie przekażą. Myślę, że p. Stachula robi doskonałą robotę w uświadamianiu ludzi w niuansach altualnego, pokręconego i dlatego niełatwego do życia świata.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Jk69 #2314796 | 188.146.*.* 26 sie 2017 21:32

      Pani Magda fiu fiu

      odpowiedz na ten komentarz

    2. Ułan #2314834 | 82.139.*.* 26 sie 2017 22:52

      Dlaczego został usunięty mój komentarz,w którym napisałem, ze nie czytam literatury kobiecej? Żądam wyjaśnień! To jest jakiś nakaz teraz, żeby lubić pod przymusem proze kobiecą? Cenzura rodem z najgłębszej komuny!!!!

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. AK #2316313 | 77.79.*.* 29 sie 2017 15:43

        Świetna pisarka. Aż dziwne, że trafiłam na nią dopiero teraz. Jej "Trzecia" razem z "Prokuratorem" Pauliny Świst to moje dwa największe odkrycia tych wakacji. Polecam, czasem naprawdę warto dać szansę młodym i zdolnym autorkom :)

        odpowiedz na ten komentarz