Zaczęła dbać o Małgorzatę Jamroży, bo Margaret kradnie jej atencję [WYWIAD]

2017-08-16 20:33:57(ost. akt: 2017-08-17 15:36:31)

Autor zdjęcia: arch. artystki

Sukcesem jest dla niej przede wszystkim sam proces tworzenia. Jej najnowsza płyta, choć została wydana dopiero w czerwcu, już bije rekordy sprzedaży. Kiedy zaczynała karierę, nawet nie wyobrażała sobie, że znajdzie się w takim miejscu. Z Małgorzatą Jamroży, znaną jako Margaret rozmawia Ewelina Zdancewicz-Pękala
— Jest takie powiedzenie w show biznesie: jesteś tak dobra, jak twoja ostatnia płyta. A twoja najnowsza płyta "Monkey business" jest już na ósmym miejscu listy pięćdziesięciu najlepiej sprzedających się albumów w Polsce. Czy to oznacza, że już możesz odtrąbić sukces tego krążka?
— Nie sądzę, żeby ta płyta była szczególnie dobra lub zła. Ona po prostu jest taka, jaka jest. Pokazuje, że w tym momencie tak czuję i tak potrafię. Poza tym to prawda o mnie. Jest tam trochę poszukiwań, trochę sprawdzonych patentów, trochę lęku i melancholii... Lubię ten krążek i jestem z niego dumna. Ale sukcesem dla mnie nie do końca jest to, że ten album się sprzedaje.

— Wobec tego, co nim jest?
— Jeśli album się sprzedaje, to oznacza, że wielu osobom podoba się tak samo jak mnie. I generalnie to łechce ego, ale sukces? Sukcesem był sam proces tworzenia.
To moja walka i przełamywanie lęków, błądzenie, szukanie, radość oraz współpraca z różnymi producentami, podróże i wspomnienia.

— Sukces można rozpatrywać jeszcze w kategorii twoich pozostałych osiągnięć. Na swoim koncie masz liczne prestiżowe nagrody muzyczne i dwa solowe albumy. Czy właśnie tak wyobrażałaś sobie swoją przyszłość, kiedy zaczynałaś? Kiedy nagrywałaś muzykę do telewizyjnych reklam miałaś 19 lat i nikt cię nie znał?
— Nie wyobrażałam sobie nawet połowy tego, co się dzieje teraz. Nie umiałam tak pięknie marzyć.



— Często wtedy słyszałaś od różnych osób, żeby nawet nie próbować, że się nie uda. Co byś im powiedziała teraz, jako jedna z najbardziej znanych wokalistek w Polsce?
— Wiesz, to takie dziwne. Bo przecież ich krytyka, i w ogóle język nienawiści, który ma swój renesans przede wszystkim w internecie, działa na dwa sposoby. Przede wszystkim to boli. Ja często mam momenty zwątpienia, które są bardzo skrzętnie podłapywane przez internautów i szeroko komentowane. To ciężkie chwile, tym bardziej, kiedy sama mierzę się ze swoimi demonami. Ale z drugiej strony negatywne komentarze potrafią zdziałać cuda. Często mogą też dać ogromnego kopa do walki pod tytułem „ja wam jeszcze pokażę”. I nic wam nie powiem, drodzy hejterzy!

— Twoja historia pokazuje, żeby zawsze stawiać na swoim. W końcu dla kariery muzycznej rzuciłaś nawet studia.
— Myślę, że tak. Ale takie stawianie na swoim wymaga jeszcze jednej rzeczy, żeby miało sens. Trzeba coś naprawdę lubić. Ja kocham muzykę. Tylko dlatego tu jestem.

— Wróćmy do muzyki i samej płyty. „Monkey business” pod względem muzycznym jest naprawdę różnorodny. Nie boisz się, że właśnie zbyt dużą róznorodność mogą ci zarzucać?
— Takich głosów nie było, wiec też się nie obawiam (śmiech).

— Niektórzy recenzenci albumu doszukują się silnych inspiracji zagranicznymi artystami, między innymi Rihanną. Czy rzeczywiście tak jest?
— Jestem młodą osobą i i chcę robić muzykę współczesną. Taka mi się podoba, taka mi w duszy gra. Trendy muzyczne, tak samo jak trendy w modzie, wyznaczają jakiś kierunek. A że Rihanna jest w pewnym sensie wyznacznikiem trendów muzycznych, to już inna sprawa...

— Dotychczas mogliśmy słuchać cię głównie w języku angielskim. Na "Monkey Business" znalazły się po raz pierwszy dwa kawałki po polsku. Czy to oznacza, że teraz bardziej stawiasz na polskich słuchaczy?
— To moja próba zmierzenia się z polskim repertuarem. Nie wiem, ile ten romans potrwa, nie chcę sobie niczego narzucać. Nadal lepiej mi się tworzy po angielsku, ale jeśli zdarzy się okazja, to czemu nie?

— Czy piosenka „Byle jak” odnosi się bezpośrednio do twojego życia osobistego? Śpiewasz tam o znudzeniu codziennością i rutynie, która jest w stanie zabić wszystko, a wiadomo, że masz za sobą długi związek. Tak przynajmniej donoszą popularne portale plotkarskie.
— Tak? A kto to wie? Z chęcią się dowiem coś więcej, od tego kogoś, czegoś na temat mojego życia w tym długim związku (śmiech). „Byle jak” jest obserwacją związków oraz wyraża moją ogromną obawę co do tego, że ja także mogę się znaleźć w takiej sytuacji ! Nigdy nie miałam okazji być w na tyle długim związku, żeby doświadczyć tego znudzenia o którym śpiewam. To swego rodzaju strach przed, amulet przed, obawa i smutna prawda, którą nieraz obserwuję.

— Która z piosenek z „Monkey business” jest ci najbliższa i dlaczego?
— Jest ich kilka. Tytułowa „Monkey business”, bo jest dziwna jak ja. „Color of you”, bo czułam niesamowitą przyjemność tworząc ją. „Over you”, bo tak (śmiech). I „Nie chcę”, koncept piosenki, która składa się z samych głosów. Bardzo mi się podoba i uważam, że jest dość świeży.

— Teledysk do jednej z piosenek z płyty, „What you do” zrobiony jest w klimacie gry komputerowej. Jesteś fanką gier?
— Nic a nic! W styczniu poszłam na strzelnicę ze znajomymi., a potem na domówkę gdzie zebrała się grupka, która grała w GTA. Tak powstał pomysł, który później ewoluował po spotkaniu reżysera Konrada Aksinowicza.



— Jeździsz na koncerty w Polsce i za granicą, bierzesz udział w różnych kampaniach reklamowych. Zaprojektowałaś m.in. autorską kolekcję lakierów do paznokci. Pewnie czasem marzysz o tym, żeby doba była dłuższa?
— Jeśli miałaby być dłuższa po to, żebym mogła odpocząć, bądź zająć się swoimi pasjami... to faktycznie jest to dobry pomysł. Jednak grunt to dobra organizacja czasu.

— Podczas naszej rozmowy dwa lata temu powiedziałaś mi, że w tym momencie nie potrafiłabyś po prostu odpoczywać. Czy tempo, z jakim pniesz się w górę po ścieżce kariery pokazuje, że te słowa wciąż są aktualne? I czy mimo wszystko masz w planach jakieś wakacje, wyjazd?
— A to się zmieniło, lubię odpoczywać. Ale krótko i zazwyczaj aktywnie. Zaczęłam też dbać o Małgosię Jamroży, bo Margaret naprawdę za często kradnie jej atencję.

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Polska gazeta? #2311048 | 88.199.*.* 21 sie 2017 15:53

    "kradnie jej atencję"- a może by tak po polsku?

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  2. do Cichy #2310376 | 88.156.*.* 20 sie 2017 11:27

    To artystka, która dała plamę w Sopocie. Jej utwory z nagrań studyjnych zaśpiewane są bezbłędnie, lecz na żywo wypadła fatalnie. Ten kto ma doczynienia z muzyką na pewno zauważył błędy. Przede wszystkim chórek sobie, muzyka sobie i wokalistka sobie, brak synchronizacji.

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Cichy #2308521 | 83.9.*.* 16 sie 2017 20:49

    A kto to jest na dobrą sprawę?

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)