"Na scenie trzeba pokazać ciało, tu nie ma się jak schować". Mistrzyni Polski w Bikini Fitness [wywiad]

2017-07-08 18:44:48(ost. akt: 2017-07-08 16:29:20)

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Czasem sypia tylko kilka godzin na dobę, ale nie zniechęca jej to do realizacji swoich marzeń. Dzięki regularnym treningom, diecie i determinacji została mistrzynią Polski w Bikini Fitness. Podkreśla, że kobiety podnoszące hantle nie muszą przestać być kobiece. Jednak wyjście na scenę w samym kostiumie i pokazanie wyrzeźbionego ciała było dla niej wielkim stresem. Z Katarzyną Staśkowską, Mistrzynią Polski w Bikini Fitness rozmawia Ewelina Zdancewicz-Pękala.
— Cieszę się, że tak zabiegana osoba jak pani znalazła czas na rozmowę (rozmawiamy o godz. 22 - red.). Czy nasz wywiad to pani ostatni obowiązek na dziś?
— Przede mną jeszcze jeden trening. Zrezygnowałam z niego, żeby być dzisiaj wcześniej w domu, więc po kolacji czeka mnie 40 minut ćwiczeń aerobowych na rowerze.

— Czyli u pani jest bardzo intensywnie. Ile godzin sypia pani na dobę?
— Różnie z tym bywa. Jutro idę do pracy na szóstą, więc mam nadzieję, że dzisiaj zdążę się położyć przed północą, bo będę musiała wstać już przed piątą.

— To chyba męczący styl życia.
— Czy ja wiem? Lubię kiedy się coś dzieje (śmiech).

— A dzieje się sporo, zwłaszcza od momentu, w którym została pani mistrzynią Polski w Bikini Fitness. Skąd pomysł, żeby wystartować w zawodach w sporcie sylwetkowym?
— Sport jest obecny w moim życiu od dziecka. Kiedyś grałam w siatkówkę, teraz bardziej stawiam na siłownię. Trzy lata temu postanowiłam bardziej zadbać o swoją formę, choć nigdy nie miałam problemów z wagą. Mimo to stwierdziłam, że może siłownia trochę tę sylwetkę poprawi i ujędrni, bo oczywiście kobiety zawsze chcą, żeby "tu nie wisiało, a tam było mniej" (śmiech). Ponadto walczyłam z nałogiem - rzuciłam papierosy i nie chciałam po tym przytyć. Tak zaczęła się moja przygoda z siłownią.

— Ale w tym momencie pewnie jeszcze pani nawet nie myślała o zawodach, startach...
— Nie. Początkowo były to tylko trzy treningi siłowe w tygodniu. Koledzy z siłowni pokazywali mi jak ćwiczyć. Podnosiłam małe ciężary, bo nie potrafiłam prawidłowo wykonać pewnych ruchów. Na siłowni poznałam też mojego obecnego trenera Mateusza Szlęka. Jestem mu ogromnie wdzięczan, bo bez jego wsparcia, wiedzy i pomocy nie osiągnęłabym tak wiele. Podobnie jak bez wsparcia moich bliskich. Bardzo wam wszystkim dziękuję!

Z Mateuszem w pewnym momencie zaczęliśmy rozmawiać o tym, że mogłabym się bardziej do tego przyłożyć, skoro mam predyspozycje. Ćwiczenia spodobały mi się tak bardzo, że zaczęłam myśleć o starcie w zawodach sylwetkowych, tym bardziej, że poznałam też dziewczyny, które miały już do czynienia z bikini fitness. Zaczęłam je "podglądać": jak trenują, jak ich sylwetki wyglądają w czasie startów. I wtedy mój trener stwierdził, żebym przestała gadać, a zaczęła coś robić w tym kierunku. W tym miesiącu minął rok, jak zaczęliśmy współpracować. Zawody w tym roku były jednak niespodziewane, bo miałam wystartować dopiero w 2018. Pięć tygodni przed I Mistrzostwami Polski NABBA / WFF w Kulturystyce i Fitness, które odbyły się w Radomiu mój trener stwierdził, że powinnam łapać
doświadczenie i obywać się ze sceną.

— Miała pani mało czasu, żeby się przygotować.
— A przygotowań było sporo! Chodzi chociażby zadbanie o takie szczegóły jak buty, bronzery. Samo kupno kostiumu do wystąpienia nie jest chwilą, bo dobrze byłoby gdyby był szyty na miarę. Na takie stroje czeka się miesiącami. Mój trener nie rozumiał jednak tych kobiecych obaw (śmiech). Ja też nie miałam czasu na to, żeby specjalnie jeździć z Łasku na przykład do Warszawy po strój. Na szczęście trafiłam na grupę na Facebooku, gdzie zawodniczki sprzedawały swoje stroje po zawodach. Kupiłam wszystko, co było potrzebne, w tym sukienkę wieczorową. W federacjach, w których startowałam obowiązkowy był strój wieczorowy, w którym kobiety prezentują grację i swoją kobiecą stronę. Z kolei drugie wyjście w stroju bikini ma pokazywać umięśnienie i proporcje sylwetki.

— To, co pani powiedziała o kobiecości jest ważne. Wiele osób myśli, że kobieta rzeźbiąca swoja ciało na siłowni nie jest kobieca.
— Oczywiście są kategorie, w których chodzi o inne proporcje sylwetki i szczególne wyrzeźbienie mięśni. Jednak jeśli chodzi o kategorię bikini fitness, to kobieca strona wciąż jest zachowana. To ma być miłe dla oka, umięśnione i ujędrnione ciało.

— Jak wspomina pani swoje pierwsze wyjście na scenę w zawodach?
— Jako ogromny stres! Tym bardziej, że wbiegłam na salę gdzie odbywały się zawody i już słyszałam, że mnie wyczytują. Na scenę wyszłam zestresowana i trzęsąca się. Jeszcze kolczyk cały czas mi spadał... Nie pamiętam, co ja właściwie zrobiłam, bo marzyłam o tym, żeby jak najszybciej zejść ze sceny (śmiech). Tym bardziej, że kolejne wyjście w bikini też było dużym stresem. Tu jednak pokazujemy duży kawałek swojego ciała, a sędziowie oceniają nas siedząc tuż pod sceną. Nie ma się jak zakryć czy schować, a lampy wszystko dodatkowo "wyciągają". Kostium ma się błyszczeć, świecić, dodawać blasku sylwetce. Bronzery, oliwki, którymi się smarujemy specjalnie na zawody - tutaj każdy szczegół ma znaczenie. Wszystko ma podkreślać mięśnie.

— Na co dzień pani ciało jest zakryte przez mundur, a teraz musiało być odkryte i wystawione do oceny. To musiał być też dodatkowy stres dla pani jako kobiety, a nie tylko zawodnika.
— Miałam wrażenie, że się nie nadaję! Czułam, że nie jestem kobieca i że w moich ruchach nie ma gracji. Czułam się jak sceniczne drewno (śmiech). Myślałam, że chyba nigdy nie nauczę się tych ruchów, pozowania, uśmiechu przez cały czas. Przed zawodami brałam nawet specjalne lekcje pozowania u dziewczyn, które już dużo osiągnęły na scenach międzynarodowych. Największym problemem było więc dla mnie to, jak pokazać swoją kobiecość. Bo jednak zawód policjanta niekoniecznie wiąże się z kobiecą stroną.

— Policjantka z takim ciałem i biorąca udział w takich zawodach... Pani musi onieśmielać mężczyzn.
— Szczerze? Trudno mi to ocenić. Moi koledzy z pracy komplementowali mnie po tym, jak zobaczyli zdjęcia z zawodów na Facebooku. Nie zdawali sobie sprawy, co tam się kryje pod mundurem (śmiech). Od moich kolegów i koleżanek z pracy słyszałam same pozytywne słowa na ten temat.

— Co ważne, pani sukcesami pochwaliła się Komenda Powiatowa Policji w Łasku. Dzięki temu w mediach zrobiło się o pani głośno.
— Mój przełożony stwierdził, że musimy się pochwalić moim sukcesami. Informacja poszła w Polskę. Nie spodziewałam się aż takiego zainteresowania moją osobą!

— Na co dzień ma pani kontakt z mediami jako oficer prasowy, jednak w tej sytuacji to pani jest gwiazdą. To musi być dla pani dziwne.
— To bardzo onieśmielające. Poza tym stresuję się, kiedy widzę oko kamery. Bez względu na to, ile mam przed nią wystąpień. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Nieważne, ile bym nie ćwiczyła.

— A w ćwiczeniach pani jest dobra. Jak często pani ćwiczy? Jak długo trwa jeden trening?
— Wszystko zależy od etapu przygotowań. W ostatnich tygodniach przed pierwszymi zawodami trenowałam dwa razy dziennie. Ćwiczyłam rano i po pracy przez sześć dni w tygodniu. Jeden trening aerobowy trwał nawet godzinę, więc wstawałam o czwartej rano, żeby się z nim wyrobić. Oczywiście do tego stosowałam też odpowiednią suplementacji. Potem szybki prysznic, gotowanie posiłków na cały dzień i droga do pracy. Po ośmiu godzinach w pracy czekał mnie kolejny trening - albo siłowy albo aerobowy. Te trening mogą trwać dwie godziny albo 45 minut. Wszystko zależy od ich rodzaju.

— Musi pani znosić sporo wyrzeczeń, żeby mieć wymarzoną sylwetkę.
— Postawą jest tutaj dieta. Przecież ze sportem mam do czynienia całe życie. Jeśli jednak nie ma to przełożenia w diecie, to nigdy nie osiągniemy oczekiwanych efektów. Śmiem twierdzić, że odpowiednia dieta i konsekwencja to 70 procent całego sukcesu. Komuś może wydawać się nudne jedzenie tych samych posiłków przez cały czas, jednak dla mnie jest to ogromna wygoda. Wiem, co mam kupić w sklepie i co zjem danego dnia. Funkcjonuję trochę jak automat. Kiedy po zawodach miałam tydzień wolnego, to stresującym dla mnie był fakt, że nie wiedziałam co mam zjeść (śmiech). Teraz mam nowy plan treningowy i nową dietę z podwyższonym bilansem kalorycznym.

— Czyli nie ma mowy, żeby zjadła pani coś w restauracji ze znajomymi?
— Chyba że trener pozwoli! (śmiech) Wtedy można pozwolić sobie na jeden "inny"" posiłek. Przed ostatnimi zawodami miałam tylko jeden taki.

— A przed panią już niedługo kolejne zawody, prawda?
— Tak, w październiku chcę wystartować w pucharze Polski. Zobaczę, czy uda mi się poprawić pewne mankamenty sylwetki.

KATARZYNA STAŚKOWSKA

Mistrzyni Polski w Bikini Fitness oraz oficer prasowy w Komendzie Powiatowej Policji w Łasku. Po pracy zakłada strój sportowy, a czas wolny najchętniej spędza na siłowni, gdzie pracuje nad proporcjami sylwetki. Swoją przygodę z siłownią rozpoczęła 3 lata temu. Chciała poprawić kondycję i siłę. Dwa lata później narodził się pomysł, aby zacząć się przygotowywać do startu w zawodach sylwetkowych. Ostatni rok to miesiące ciężkiej pracy na treningach, ścisłej diety i wielu wyrzeczeń. Po tych miesiącach pracy postanowiła wystawić swoje ciało i charakter na próbę. Jeszcze 5 tygodni wcześniej nie myślała, że stanie na scenie tak szybko. Start w I Mistrzostwach Polski NABBA / WFF w Kulturystyce i Fitness, które odbyły się w Radomiu 14 maja 2017 roku był debiutem policjantki. Były to zawody inaugurujące działalność NABBA / WFF w Polsce, federacji, w której swe pierwsze kroki w rywalizacji sportowej w kulturystyce stawiał Arnold Schwarzenegger.

Po przejściu weryfikacji wystartowała w kategorii Miss Fitness oraz Ms. Figure Masters Women zajmując odpowiednio II i III miejsce w tych kategoriach. Wystartowała też w Mistrzostwach Europy, które rozgrywane 10 czerwca 2017 r. w Kaunas na Litwie. Zajęła tam szóste miejsce w kategorii bikini model.

Katarzyna Staśkowska ma 35 lat i mieszka w Zalewie w powiecie bełchatowskim. Studiowała dziennikarstwo na filologii polskiej w piotrkowskiej filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Z kolei jej marzenie o byciu policjantką narodziło się na Warmii i Mazurach, kiedy jako mała dziewczynka zobaczyła Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie.

Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. erosom@n_pornogr@ficzny #2297730 | 37.47.*.* 29 lip 2017 22:02

    Takom to i za tyłeczek bym zlapał i tu bym złapał i tam

    odpowiedz na ten komentarz

  2. ... #2296042 | 83.24.*.* 27 lip 2017 06:48

    co to ma być? że też się to komuś podoba kobietka powinna być delikatna i zgrabna jak będę chciał ru..ć faceta to gejem zostane

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Do Laal ! #2295255 | 93.231.*.* 25 lip 2017 23:24

    Co ty Facet tam w nich widzisz Ciekawego , zobaczyles pol gola Dupe i ze ma muskuly to juz jest cos wielkiego dla ciebie ,Bo dla mnie to nie sa Kobiety tylko Pol Szkielety nie dozarte !

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  4. a #2291295 | 88.76.*.* 20 lip 2017 21:44

    sorry. co tu pieknego. kobieta ma byc kobieta.......

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  5. anja z purdy #2287993 | 81.190.*.* 17 lip 2017 08:41

    tez jestem przepiekna a onegdaj to nawet moj brygadzista oborowy czul do mnie miente ta jastem wasza najukochansza anja z purdy zapraszam po porady na wszelaki tymaty

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (9)