"Obiecałem mu jako 14-letnia Ania, że spełnię jego fantazje". Rozmowa z łowcą pedofilów

2017-01-18 18:15:24(ost. akt: 2017-01-18 15:50:14)

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Od 11 lat tropi pedofilów. W ubiegłym roku wystawił policjantom 108 osób. Koresponduje ze zboczeńcami pod imionami Marysia, Oleńka czy Mariolka. Zawsze ma mniej niż 15 lat. I zawsze wprawiają go w osłupienie wiadomości, jakie otrzymuje. Na początku grudnia z Krzysztofem Dymkowskim, łowcą pedofilów, rozmawiała Ewelina Zdancewicz-Pękala. Niestety temat jest i zawsze będzie aktualny...
— „Cześć, jestem Marysia i mam 12 lat. Spotkamy się?”. Czy właśnie tak zaczynają się pana rozmowy z pedofilami?
— Nie, bo to byłaby już prowokacja, a prowokacja jest karalna. Coraz więcej ludzi łapie pedofilii, ale nie myślą niestety o tym, co robią, i popełniają takie właśnie błędy. Przykładem jest kobieta, która kilka dni temu jako kilkunastoletnia dziewczyna ogłosiła się w internecie, że chce sprzedać dziewictwo. Czyli chcąc dobrze, popełniła przestępstwo.
Przejąłem tę sprawę i zadzwoniłem do komendy w Bydgoszczy. Zatrzymano już dwóch gości, którzy byli chętni. Ta kobieta nie będzie miała problemu, bo zrobiła to nieświadomie, ale pamiętajmy: musimy myśleć, co robimy, żeby jeszcze nie zaszkodzić sobie i sprawie.

— Wobec tego jak to powinno wyglądać?
— Tego, jak działam, nie mogę dokładnie opowiedzieć. Powiem tylko, że odpowiadam na ogłoszenia pedofilów, a propozycja spotkania nigdy nie wychodzi ode mnie. Kiedy widzę jakieś ogłoszenie, to patrzę na miasto, z którego ono jest i na przykład piszę: „Cześć, tu Mariolka, poważnie jesteś z Bydgoszczy?”.
Gdyby gość, z którym rozmawiam, był normalny, to powinien zakończyć rozmowę, kiedy widzi, że pisze do niego dwunastolatka. Zwłaszcza, jeśli jest człowiekiem wykształconym. Chociaż każdy z nich jest inny. Są też i prości ludzie, zdarzają się też... służby mundurowe.

— Jakiś przykład?
— To głośna sprawa sprzed kilku dni z Oławy. Zatrzymano tam byłego policjanta, który próbował się umówić na seks z dzieckiem. Ten sam były policjant w 2010 roku miał trzy promile alkoholu we krwi, kiedy wjechał passatem w ludzi na moście Grunwaldzkim we Wrocławiu.
To 108 pedofil, do którego zatrzymania przyczyniłem się tylko w tym roku. I coś czuję, że do końca grudnia ta liczba jeszcze się zwiększy. Myślę, że trzech jeszcze pójdzie do klatki, bo mam ich na celowniku.

— Szykują się kolejne pułapki?
— Tak i to w najbliższych dniach. Nie zdradzę jednak gdzie, żeby nie zaszkodzić ich powodzeniu.

— Liczył pan kiedykolwiek, ilu w sumie pedofilów wskazał?
— Nigdy mnie to nie interesowało. Dopiero w tym roku media przyczyniły się do tego, że zacząłem liczyć.

— Zajmuje się pan tym od 11 lat, prawda?
— Tak. Dokładnie od 2005 roku. Pierwszy, którego złapałem, to był doktorant Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Miał 960 płyt DVD z twardą pornografią dziecięcą i zwierzęcą. Został skazany na trzy lata.

— Dlaczego zaczął pan łapać pedofilów?
— Zaczęło się od sytuacji w domu mojej koleżanki, z którą pracowałem. Poprosiła mnie kiedyś, żebym przyszedł do niej naprawić jej komputer. Wtedy jej córka miała 3 lata. Była wesołą dziewczynką, zaczepiała mnie. Generalnie cieszyła się, że wujek przyszedł.
Potem, kiedy dziewczynka miała około 6 lat, koleżanka ponownie poprosiła mnie o pomoc z komputerem. Poszedłem do niej i zachowanie jej córki wzbudziło moje podejrzenia. Powiedziałem jej, żeby poszła z dzieckiem do psychologa, bo coś jest z małą nie tak.
Po wizycie u psychologa na jaw wyszła przerażająca prawda — zamiłowania tatusia. W wieku trzech lat głaskał córkę, a w wieku sześciu lat posunął się dalej. Dostał 12 lat więźnia. Za rok wyjdzie na wolność.
Po tym, co się wtedy wydarzyło, powiedziałem sobie, że jeśli kiedykolwiek zobaczę ślad pedofilskich ogłoszeń w sieci, to będę je sprawdzał. Mogą mi grozić, ale ja się tym nie przejmuję. Bo dziecko jest święte.

— Czyli już panu grożono.
— I to niejeden raz. Nagrywają się nawet. Na tych nagraniach krzyczą, że mnie zapier... Albo że jak mnie spotkają, to zrobią mi poranek kojota. To są chorzy ludzie, pedofile i koledzy pedofilów. Nawet w jednym z odcinków serialu „Łowca pedofilów” nagrano, jak ktoś mi grozi w internecie.

— Mimo tego pan nie rezygnuje.
— Nie. Tak jak podkreślałem, dziecko jest święte. Poza tym mieszkam w takim miejscu, że wystarczy, że krzyknę. Wszyscy mi pomogą. Policja nie zdąży przyjechać, a sąsiedzi już posprzątają. Ludzie popierają to, co robię. Dlatego będę ich łapać. Będą następni, bo takich pedofilskich ogłoszeń jest pełno. Czasami jak na nie wejdę, to aż mi szczęka opada. Jeden pedofil z Warszawy napisał wprost, że szuka dziecka na ostre... No, wie pani, o co chodzi. I jeszcze wrzucił pornograficzne zdjęcie dziecka. W każdym razie zrobił to na zwykłym portalu, bo ja tylko na takie wchodzę.

— Z tego, co pan mówi, wynika, że pedofile czują się bezkarni.
— Już nie. Zaczynają się bardziej chować. Ale popełniają błędy.

— Który z przypadków najbardziej zapadł panu w pamięć?
— Pedofil z Krasnegostawu (województwo lubelskie). Naciskał na natychmiastowe spotkanie, bo obiecałem mu jako 14-letnia Ania, że spełnię jego fantazje. Umówiłem się z nim. Na miejscu zamiast Ani, czekała na niego policja. Bagażnik jego samochodu był pełen wibratorów, pejczy i innych gadżetów erotycznych. Na komórce miał obciążające go sms-y, które wcześniej wymieniał ze mną.

— Gdzie chcą się umawiać pedofile?
— W różnych miejscach. Chcą się spotkać na dworcu, w parku, w centrum handlowym. Jeden z nich zaproponował kiedyś spotkanie na cmentarzu.
— Kiedy zgłasza pan osoby, z którymi pan koresponduje, policji?
— Dopiero wtedy, kiedy jestem całkowicie pewien. Kiedy mam na piśmie, w sms-ach, w e-mailach wszystkie te świństwa, które wypisują. I których przytaczał nie będę.

— A czy policja pana sprawdzała? W końcu nie jest pan policjantem, tylko współpracuje z policją.
— Badający cyberprzestępczość kilka razy sprawdzali mój komputer, bo tam są dowody. Ale nie oburzam się.

— A czym pan się zajmuje zawodowo?
— Pracuję jako sprzedawca telefoniczny.

— Jak wygląda pana współpraca z policją?
— Doprowadzam pedofilów do postawienia przed wymiarem sprawiedliwości. Drogą elektroniczną do komendy danego miasta wysyłam zapis rozmowy z pedofilem, żeby policjanci widzieli, że jest on świadom, że umawia się z dzieckiem. Kiedy już policja o tym wie, to do czasu pułapki na bieżąco przekazuję im nowe informacje, jeśli takie się pojawią.

— Czy rozmowy, które prowadzi pan z pedofilami, od początku są ukierunkowane na seks?
— Nie. W niektórych przypadkach, tak jak to było z tym byłym policjantem, piszą tylko: „Czy chciałabyś się poprzytulać?” Do 13-latki! A za chwilę pyta: „Czy jesteś dziewicą?”, „Jakie masz cycki?”. To ja, jako trzynastolatka odpisuje mu: „Hihi, mam małą trójeczkę”. Bo skąd ja mogę wiedzieć, jakie cycki ma 13-latka? A ten mi odpisuje: „Jej, jak na 13-latkę to masz ładne dyngle”. To jest po prostu chore, bo ja bym dorosłej kobiecie tak nie napisał. Ale to jeszcze nic! Ten z Warszawy napisał mi, że będzie mnie bzykał w każdą dziurę. Przy czym nie użył takiego słownictwa. To, co podaję, to łagodna wersja.

— Jeździ pan razem z policjantami na pułapki?
— Tak, ale oczywiście jestem schowany. Czasami na pułapce trzeba mieć dziewczynę pod ręką, bo pedofile są bardzo ostrożni i najpierw szukają kontaktu telefonicznego. Chcą usłyszeć dziewczynkę. Proszę wtedy panie, które są prywatnymi detektywami, żeby odebrały taki telefon. Policjantka nie może tego zrobić, bo tak reguluje to ustawa. Raz zdarzyło się tak, że nie miałem pani detektyw pod ręką. Wtedy był u mnie kolega z córką. Zadzwoniła i takim słodziutkim, młodziutkim głosem powiedziała: „No, hej, pisałeś?”. Po tym telefonie pedofil przyjechał na to spotkanie i został zatrzymany. Ta sytuacja została nagrana i będzie puszczona w serialu dokumentalnym „Łowca pedofilów”. Jego premiera będzie 4 grudnia.

— Kto wymyślił ten serial?
— Zgłosiła się do mnie telewizja z pytaniem, czy byłbym chętny nakręcić taki serial. Zgodziłem się. W kolejnych odcinkach będą pokazane m.in. sceny pułapek, w których biorę udział.

— A jak długo zamierza pan łapać pedofilów?

— Tak długo, jak tylko będę mógł.

Krzysztof Dymkowski
Mieszka we Wrocławiu. Jest byłym motorniczym, obecnie pracuje jako sprzedawca telefoniczny. Po godzinach tropi pedofilów w sieci.
Jego sposób działania jest prosty. Odpowiada na ogłoszenia osób szukających kontaktu z dziećmi w internecie. Udaje nastolatkę i rozmawia z pedofilami, którzy oferując seks osobom poniżej 15 roku życia, łamią prawo. Dymkowski jest głównym bohaterem serialu „Łowca pedofilów”, który będzie miał premierę w niedzielę 4 grudnia.

Komentarze (27) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ojciec #2162507 | 81.190.*.* 18 sty 2017 18:40

    I tak trzymac!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz

  2. Zawiliniak #2162554 | 195.136.*.* 18 sty 2017 19:33

    podobno następny na liście jest adam hołbowski pseudonim apacz

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Pilsener #2162564 | 89.71.*.* 18 sty 2017 19:42

      "bo obiecałem mu jako 14-letnia Ania, że spełnię jego fantazje" - i facet przyjechał z bagażnikiem pełnym pejczy i różowych kajdanek? To prędzej konkretny idiota, niż pedofil - w necie pełno takich ułomów i przegrańców, siedzą na portalach po 24h i rzucają się na każdego kto ich nie spławi. Najwięcej przypadków jest w najbliższym otoczeniu niestety i na to trzeba społeczeństwo uczulać, uczymy dzieci by nie ufały obcym a zdaje się, że 90% przypadków to najbliższe otoczenie. A ile dostaną takie zboki z sieci? I czy jest sens ich w ogóle wsadzać? W pierdlu mogą się nauczyć jak odejść od komputera i z zalanych sadłem spoconych oblechów zmienić się w gwałcicieli lub morderców, albo izolujemy konkretnie niebezpieczne dla nas jednostki albo stosujmy inne metody (np. dozór elektroniczny) - wsadzisz pryszczatego onanistę a za 3 lata wyjdzie zawodowy kryminalista. Do tego przez te 3 lata trzeba go utrzymywać - przykro mi, ale tak widzę takie akcje. Za bardzo skupiamy się na samej karze a za mało na tym, aby nasze dzieci były bezpieczne.

      Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

    2. Pilsener #2162571 | 89.71.*.* 18 sty 2017 19:47

      I jakieś 30% nastolatków

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Pilsener #2162574 | 89.71.*.* 18 sty 2017 19:49

        I jakieś 30% nastolatków w wieku 15 ma już jakieś doświadczenia seksualne - czemu ich nie łapiemy i nie wsadzamy za pedofilię? Prawo powinno obowiązywać wszystkich jednakowo a tymczasem wyraźnie nie nadąża za rzeczywistością a i my udajemy, że 13 czy 14 latki to są słodkie i niewinne dzieci. Potrzebne jest kompleksowe podejście do problemu a nie jakieś jednorazowe zrywy lokalnych szeryfów. ZNAK "mniejszy od" wam rozp... komentarz, znów roszady w IT?

        Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        Pokaż wszystkie komentarze (27)