Paweł Małaszyński przyjechał do Krakowa, żeby... poznać zagadkę śmierci matki

2017-01-09 16:02:03(ost. akt: 2017-01-09 12:43:20)

Autor zdjęcia: materiały promocyjne

Diabeł kocha tajemnice, zwłaszcza te trawiące dusze. Dlatego rola w nowym serialu kryminalnym „Belle Epoque” tak bardzo go inspiruje. Dzięki niej może przenieść się w czasie i poczuć, jak wyglądało życie sto lat temu. Z Pawłem Małaszyńskim, aktorem i muzykiem, rozmawia Ada Romanowska
— Trochę się „zapuściłeś”, chłopaku…
— Brodę zahodowałem na potrzeby roli w nowym serialu TVN „Belle Epoque”, którego akcja toczy się w Krakowie na przełomie XIX i XX wieku. Broda, wąsy, długie włosy czy też bokobrody były wtedy czymś naturalnym i nikogo nie dziwiły.

— Ale dzisiaj też jesteś modny. Facet z brodą to taki ekskluzywny menel.
— Nigdy nie interesowałem się modą i nadal jestem z nią na bakier. Także moja broda to nie krzyk mody. Jest ściśle związana z z rolą. Kiedy skończę zdjęcia wracam do siebie sprzed brody.

— Jest ciężko, bo musisz o nią dbać, przycinać?
— Oczywiście. Muszę trzymać się postaci i kontynuacji. Co dwa-trzy tygodnie spotykam się z barberem. Wspólnie z nim i serialową charakteryzacją ustaliliśmy wygląd mojego bohatera. Moja broda musi być zadbana i mieć tę samą długość. Podobnie jest z włosami.

— Ale, przyznaj, nie musisz golić się codziennie rano.
— To prawda, nie muszę! I to sobie chwalę! (śmiech)

— Kołnierzyki z dawnych lat też nie należą do wygodnych…
— „Belle époque” to serial, w którym kostium odgrywa bardzo ważną rolę. Na szczęście moja postać, Jan Edigey-Korycki, wymyka się schematom. Nie noszę sztywnych kołnierzyków, chociaż zdarzyło mi się dwa razy taki kołnierzyk założyć. I rzeczywiście noszenie jest bolesne i nieprzyjemne.

— Bez dżinsów, t-shirtów… ciężkie czasy.
— Taka była epoka, taki styl ubierania. Taki strój był dla nich oczywisty. Mój bohater na szczęście posiada większy luz, pewnego rodzaju swobodę w swoim sposobie ubierania wynikającym z jego wieloletnich podróży po świecie.

— I z tego świata wracasz do Krakowa, żeby rozwikłać zabójstwo matki.
— Też. Mój bohater Jan Edigey Korycki opuszcza ukochane miasto w atmosferze wielkiego skandalu, szukając duchowego rozgrzeszenia. Po dziesięciu latach tułaczki po świecie wraca do rodzinnego Krakowa, żeby rozwikłać zagadkę śmierci matki oraz tajemnicę pewnego pojedynku, który zmienił i ponownie zmieni jego życie.
Tego jednak kompletnie się nie spodziewa. Diabeł kocha tajemnice — zwłaszcza te trawiące dusze. Każdy odcinek to nie tylko nowa zagadka kryminalna, ale kolejne tajemnice, które stawiają bohaterów w zupełnie innym świetle.

— I do tego nieszczęśliwa miłość do Konstancji.
— To prawda. Serce mojego bohatera należy do Konstancji, którą gra Magdalena Cielecka. To wielka, choć nieszczęśliwa miłość. Łączą ich skomplikowane i często niejednoznaczne stosunki. Na razie niczego więcej zdradzić nie mogę.

— Polskie seriale ostatnio konkurują jakością z najlepszymi. „Belle époque” zapowiada się mistrzowsko!
— To prawda. „Wataha”, „Pakt” czy ostatnio świetnie przyjęty „Belfer” podnoszą wysoko poprzeczkę. „Belle époque” to zupełnie coś innego, niż można było oglądać do tej pory w telewizji. To wyjątkowy, poruszający serial kryminalny, realizowany z ogromnym rozmachem produkcyjnym.
Serial jest dopracowany w każdym szczególe — dekoracji, charakteryzacji oraz kostiumów, które na potrzeby produkcji zostały sprowadzone między innymi z londyńskiego Angels — największej wypożyczalni kostiumów filmowych na świecie.

— Scenarzyści inspirowali się prawdziwymi wydarzeniami. Kiedyś łatwiej było mordować?
— Z pewnością. Kiedyś metody śledztwa nie były jeszcze tak rozwinięte. Widzowie będą mogli zobaczyć początki kryminalistyki. Dziś niektóre sposoby wydają nam się oczywiste, ale kiedyś czasy były inne. Dzisiaj wystarczy zdjąć odciski palców, kiedyś było to nie do pomyślenia. W naszym serialu miłość, piękno i namiętność przeplatają się z okrutnymi morderstwami, które pokazują zupełnie inne oblicze początku XX wieku. Będzie więc z jednej strony piękno, a z drugiej zwierzęcy instynkt ukryty głęboko w ludzkiej duszy.

— Serial już jest na językach.
— To dobrze. Ale czy to zaiskrzy? Czas pokaże. Zawsze wierzę w projekt, w którym biorę udział, ale w dzisiejszych czasach niezbadane są wyroki publiczności. Trzymam kciuki, żeby się udało. Wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy, żeby tak było.

— Widz ma największą władzę w ręku — pilota.
— Czasy bardzo się zmieniły. Mamy ponad dwieście kanałów, większość tematycznych, więc do wyboru, do koloru. Nie przełączasz się między trzema programami, ale serfujesz po morzu kanałów. Możesz oglądać seriale, które zostały wyprodukowane w Stanach Zjednoczonych na wysokim poziomie. Właściwie dorównują bardzo dobrym fabułom. Mam na myśli chociażby popularny „House of cards”, „Grę o Tron” czy ostatnio świetny „Stranger things” od Netflix czy „Młodego papieża” od HBO. My też powoli idziemy podobną ścieżką i dobrze. Jednak zachęcenie naszego polskiego widza do obejrzenia dobrej polskiej serialowej produkcji jest bardzo trudne. Umówmy się, cały czas między stacjami trwa zdrowa walka o widza. To naturalne w dzisiejszych czasach i taką walkę podjął TVN realizując „Belle Epoque”.

— Oby zaiskrzyło.
— Jak mówi Magda Cielecka: co nie dogramy, to dowyglądamy. (śmiech)

— I pewnie dlatego, kiedy wracasz z planu, z przyjemnością wskakujesz w dres.
— Bardzo długo pracowałem nad tym, jak moja postać ma wyglądać. To było dla mnie bardzo ważne. Wiedziałem, że Jan Edigey-Korycki wyłamuje się ze stereotypu przeciętnego faceta z Krakowa tamtych czasów. Przez dziesięć lat podróżował po świecie: Afryka, Stany Zjednoczone, Chiny, co rzutuje na jego styl bycia i osobowość. Ma naleciałość innych kultur i innych zwyczajów. Nie jest zamknięty w szufladkach z początku XX wieku, więc mój kostium musiał być trochę inny: luźniejszy, bez kołnierzyka, niedopięty. Mogłem trochę poszaleć — stąd też moje tatuaże, biżuteria. To wszystko buduje historię m​ojego​ bohatera.

— No tak, podróże kształcą.
— Jak najbardziej! Zwłaszcza, gdy siedzi się w chińskich więzieniach. Ale nic więcej nie powiem. Zapraszam przed ekrany telewizora już w połowie lutego.


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ezt #2155712 | 217.99.*.* 9 sty 2017 17:26

    skoro do Krakowa to pojechał a z pewnością przyjechałby do Olsztyna

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. nowinki dla spiochow/ a pelna para tylko prze #2155817 | 89.228.*.* 9 sty 2017 18:45

    ale o co chodzi. tyle mamy swoich waznych spraw, ktos przyjechal do krakowa, no to co z tego. Jakis czas temu pisano, ze ktos kto lubil robic zdjecia z waskotorowek przyjechac mial do Elku. No i ciuchcia jest, ale jakby jej nie bylo. nie jezdzi , nie wozi, nie bucha para, a buchaja rozne info.Wszystko ozywia sie na czas wyborow , a po miedzy takie tam nowinki.

    odpowiedz na ten komentarz