Kiedy na niebie zagości pierwsza gwiazdka w tym roku?

2016-12-24 14:05:00(ost. akt: 2016-12-23 12:19:09)

Autor zdjęcia: commons.wikimedia.org

O której na niebie zobaczymy "pierwszą gwiazdkę"? Skąd w Polsce nadchodzi mrok? Dlaczego śmierć Heroda jest kością niezgody między historykami a astronomami? O astronomicznej stronie świąt z Jerzym Rafalskim, astronomem z toruńskiego obserwatorium rozmawia Adam Nowiński.
— Która gwiazda da nam w tym roku sygnał do rozpoczęcia wigilijnej wieczerzy?
—Tak naprawdę nie będzie to gwiazda tylko planeta — Wenus. To ona świeci najjaśniej akurat w tym roku na swojej orbicie, tak ładnie się ustawia, że jest widoczna po zachodzie słońca. Można ją obserwować od początku grudnia aż do wiosny. Jest to planeta, chociaż wygląda jak gwiazda.

— O której zobaczymy ją w tym roku i gdzie jej szukać na niebie?
— Na południowo-zachodnim horyzoncie już o godzinie 16, a nawet o kwadrans wcześniej.

— To bardzo wcześnie! Dzieci na pewno ucieszą się, bo szybciej będą mogły rozpakować prezenty.
— W tym roku w ogóle wypatrywanie pierwszej gwiazdki jest ułatwione, bo Wenus świeci jaśniej i pojawia się jako pierwsza tuż po zachodzie słońca. Widać ją nawet, gdy niebo jest jeszcze granatowe, a nawet błękitne, kiedy jeszcze nie widać innych gwiazd. Co jakiś czas to właśnie ona jest tą pierwszą gwiazdką.

— Tak, to prawda, tytuł pierwszej gwiazdki jest przechodni. Co oprócz Wenus zobaczymy na wigilijnym niebie?
— Jak zobaczymy Wenus, to raczej nie już patrzymy w niebo, tylko siadamy do stołu, zajmujemy się celebracją świąt. Jeśli ktoś jednak chciałby poobserwować tego dnia niebo, to po północy, gdy wracamy z pasterki, mamy taką okazję. Wenus, czyli naszej pierwszej gwiazdki, już nie widać, ale zamiast niej pojawia się na niebie inny układ gwiazd. Astronomowie mówią, że jest to Orion, ale chodzi o identyczne trzy gwiazdy, dosyć jasne ułożone w jednej linii, tuż obok siebie. Na przedłużeniu tej linii po lewej jest bardzo jasna gwiazda Syriusz, która migocze, mieni się kolorami. Staropolska tradycja właśnie w tych trzech gwiazdach każe widzieć oczywiście trzech króli, którzy idą zgodnie z blaskiem gwiazdy betlejemskiej. Syriusz wskazuje trójce tych gwiazd drogę, którędy mają wędrować.

— A tradycję szanować trzeba!
— Otóż to. Jest jeszcze po lewej stronie, nad południowo-wschodnia częścią horyzontu, coś... Jakby mgiełka...

— Brzmi tajemniczo.
— Tak, było. Dawno temu ludzie, patrząc w niebo, zauważyli jakby taką malutką mgiełkę. Nie jest to gwiazda, nie jest to obłoczek, ale jest to właśnie widoczne coś puchatego, które pojawia się w okolicach świąt. Kiedyś ludzie nie mieli lornetek, teleskopów, ale mieli czyste, czarne niebo. Nazwali więc ten obiekt żłóbkiem, bo jego wygląd kojarzy się z siankiem — takie coś rozmytego na niebie. Dzisiaj wiemy, że jest to po prostu gromada gwiazd. Gdybyśmy spojrzeli na ten obiekt przez lornetkę, zobaczylibyśmy całe mnóstwo słabiutkich gwiazdek, położonych obok siebie, ale gołym okiem wszystkie zlewają się w taki obłoczek — sianko. Mało tego, obok tego obiektu są jeszcze dwie gwiazdki: jedna powyżej, jedna poniżej, które otrzymały nazwy Osiołek Północny i Osiołek Południowy (śmiech). Po prostu przy żłóbku są dwa osiołki.

— Czy chmury nie przeszkodzą nam w obserwacji nieba w sobotę? Nie ma ryzyka, że pierwszej gwiazdki nie będzie?
— Mogą i to jak najbardziej. Niektóre obiekty, jak właśnie żłóbek, można zobaczyć tylko przy czystym niebie i z dala od latarni ulicznych. Śledzimy prognozy pogody i widzimy, że najprawdopodobniej w sobotę będzie padać, dlatego nici z pierwszej gwiazdki, ale od czego są astronomowie?! Właśnie trzeba nam zaufać i jeśli mówimy, że pierwsza gwiazdka pojawi się przed 16, to znaczy, że ona tam jest, nawet jeśli jej nie widać, bo za oknem leje i wtedy można zasiąść do wigilijnego stołu. Zresztą gdybyśmy popatrzyli, gdzie w Polsce najwcześniej zapada zmrok, no to właśnie ta wasza część, czyli Warmińsko-Mazurskie i Podlaskie, a dokładniej mówiąc Suwalszczyzna i okolice Węgorzewa, Gołdapi. Te rejony powitają pierwszą gwiazdkę jako pierwsze, bo stamtąd nadchodzi zmrok. Z kolei przeciwległy zakątek Polski, okolice Wałbrzycha, zobaczą ją aż o godzinę później.

— Według astronomów i naukowców są różne teorie na temat pierwszej gwiazdki, prawda?
— Tak.

— Co zobaczyli trzej królowie 2016 lat temu?
— Jak myślimy o pierwszej gwiazdce to wspominamy Gwiazdę Betlejemską, opisaną w Ewangelii św. Mateusza, gdzie mowa jest o mędrcach ze Wschodu, którzy za jej przewodnictwem przybyli do Jerozolimy. Astronomowie długo zastanawiali się, czym mogła być Gwiazda Betlejemska, ale długo nie potrafili zrozumieć treści tego przekazu w Ewangelii. Zawsze była kojarzona z kometą, albo dziwnym zachowaniem planet. Teraz mamy komputery i możemy bardzo precyzyjnie wyliczyć pozycje planet, w ogóle określić widok nieba sprzed dwóch tysięcy lat. Okazuje się, że w 2 roku przed naszą erą doszło no fenomenalnego zjawiska. Wenus — ta sama, nasza tegoroczna pierwsza gwiazdka — i Jowisz, który obok niej świecił, 17 czerwca zlały się w jeden punkt, czyli ustawiły się w jednej linii. To spotęgowało efekt i rozjaśniło jeszcze bardziej nieboskłon. Co ciekawe, na wschodzie od Betlejem astronomia była bardzo dobrze rozwinięta. Mezopotamia, Babilon tam obserwowano planety. Wiadomo, że robiono to bardzo szczegółowo i bardzo dokładnie, więc najprawdopodobniej stamtąd pochodzą też opisywani mędrcy, bo tego typu ludzie bardzo chętnie obserwowali niebo i szukali tych znaków płynących ze strony planet. Historycznie bardzo ładnie się to zgrywa, ale historycy mówią, że nie zgadza się data śmierci Heroda. Astronomowie znaleźli Gwiazdę Betlejemską 17 czerwca 2 r. p.n.e, a historycy mówią, że Herod zmarł w 4 roku p. n. e, czyli mędrcy widzą gwiazdę, idą do Jerozolimy, a Herod już dawno nie żyje. Astronomowie mówią: jeszcze raz przeszukajcie te dane, może uda się przesunąć datę śmierci Heroda, a oni mówią: nie, to wy szukajcie innych znaków na niebie i tak w kółko (śmiech).

— Czyli wariant z kometą całkowicie odrzucamy?
—Tak, komety w tamtych czasach oznaczały nieszczęście, były zwiastunem klęsk żywiołowych. Jeżeli pojawiła się na niebie, wszyscy obawiali się, że nastąpi jakaś susza, albo głód, powódź, wojna itd. Poza tym komety pojawiały się raz na kilkanaście lat, czyli mędrcy musieliby raz na te kilkanaście lat wychodzić w długą podróż i szukać nowo narodzonego króla gdzieś na pustyni (śmiech).

— Rok 2016 obfitował w wiele ciekawych zjawisk: tranzyt Merkurego, maksimum meteorów z roju Perseidów, czy też Superksiężyc. Co, według pana, było faworytem wśród tegorocznych spektakli na nocnym niebie?
— Myślę, że przejście Merkurego na tle słońca było dosyć ważne, rzadko zdarza się takie zjawisko. Chociaż niektórzy mówili o Superksiężycu. Ale tak naprawdę, to jest takie puste ściganie się z rekordami, które nie mają większego znaczenia, że Księżyc rekordowo zbliżył się do ziemi.

— Czego możemy spodziewać się w następnym roku?
— Raczej niewiele będzie się działo, może jakaś kometa przeleci, ale w 2017 roku nie będzie żadnych fascynujących zjawisk. Będą pomniejsze, ale na pewno nie tak fascynujące jak w tym roku.

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. A #2142988 | 188.146.*.* 24 gru 2016 15:44

    Ale pierdol3ni3

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Bezdomny #2142985 | 217.99.*.* 24 gru 2016 15:30

    zapraszam do mnie do NIE DOMU

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Mateo #2142968 | 83.6.*.* 24 gru 2016 14:10

    Zaprosi ktoś na Wigilię? Nie chce spędzać tego dnia samotnie...

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)