Kłopot z pracownikami na Mazurach. Brakuje chętnych do pracy przy turystach

2016-06-07 17:22:37(ost. akt: 2016-06-07 17:19:50)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Archiwum GO

Przedsiębiorcy z branży hotelarskiej i gastronomicznej nad mazurskimi jeziorami mają kłopot ze znalezieniem pracowników sezonowych. Powody tej sytuacji są złożone, to m.in. niskie płace, kłopoty komunikacyjne oraz niechęć bezrobotnych do podjęcia pracy.
Na Mazurach trudno jest znaleźć przedsiębiorcę, który przed sezonem turystycznym miałby skompletowaną załogę. — Jak idę główną ulicą miasteczka, to niemal na każdym sklepie, na każdej knajpie widzę kartkę o poszukiwaniu pracownika. Brak ludzi do pracy to stały temat rozmów między przedsiębiorcami i nikt nie znalazł sposobu na rozwiązanie tej sytuacji — mówi Magda Szczygieł z rodzinnej cukierni "U Adama" w Giżycku, która sama od razu zatrudniłaby m.in. kierowcę, pracowników produkcji i punktów sprzedaży.

— Ale chętnych do pracy brak, w ogóle nikt nie składa CV. Przychodzą za to regularnie "stemplarze", czyli ci, co muszą podbić papiery z urzędu pracy, że nie ma dla nich pracy. Najpierw im tłumaczyłam, przekonywałam, a teraz już jak widzę, że oni nie mają ochoty pracować, to przystawiam ten stempel i niech idą" — przyznała Szczygieł.

Wedle danych z giżyckiego urzędu pracy, w tym mieście i okolicy bez pracy jest 2,5 tys. osób. Podobnie jest w Mikołajkach, gdzie bezrobocie na koniec maja wynosiło 19,2 proc.

— Była dziś u mnie dyrektor dużego hotelu i skarżyła się, że ludzie są już tak rozbestwieni, że mówią: "proszę mnie nie zatrudniać, bo ja i tak do pracy nie przyjdę". Inna pani, matka, powiedziała, że woli mieć zasiłek i pieniądze z Programu 500+, niż pracować za najniższe wynagrodzenie — przyznał burmistrz Mikołajek, Piotr Jakubowski. Jak ocenił, program rządowego wsparcia dla rodzin "zasadniczo jest dobry, ale rozleniwia tych, którym pracować się nie chce".

Według rozmówców PAP, brak chętnych do prac sezonowych na Mazurach to problem złożony. W ocenie Małgorzaty Żukowskiej z giżyckiego Urzędu Pracy zasadniczą kwestią są niskie płace. — Niemal wszyscy pracodawcy oferują najniższą krajową. Niezależnie od tego, czy szukają pracownika bez kwalifikacji, czy z kwalifikacjami. Najniższą pensję oferuje się zarówno pomocy kuchennej, jak i barmanowi. Poza tym prace sezonowe w branży turystycznej to ciężkie fizyczne zajęcia i wielu ludzi oczekuje za nie godziwej zapłaty — przyznała Żukowska.

Kolejnym problemem w znalezieniu pracowników jest brak połączeń komunikacyjnych na Mazurach. Od wielu lat w regionie likwidowane są linie autobusowe do mniejszych miejscowości.

— Mam w kuchni zatrudnioną panią, która ma ostatni autobus do domu o godz. 17:45. To starsza osoba, rowerem nie pojedzie, a jak mamy np. wesele, czy jakieś przyjęcie to pracujemy znacznie dłużej — mówi szef Lokalnej Organizacji Turystycznej w Giżycku, Marek Szmit, który jednocześnie jest przedsiębiorcą branży turystycznej.


***


Komentarze (20) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. san #2006522 | 188.146.*.* 7 cze 2016 17:43

    Dziwne jak cholera. Zaproponować śmieciową umowę i 1200 na rękę za 12 godzin pracy dziennie i być zaskoczonym, że nie ma chętnych. Powiem wprost : panowie (i panie) " biznesmeni" - sami zap....lajcie na swoje mercedesy albo nauczcie się szanować ludzi i ich czas.

    Ocena komentarza: warty uwagi (52) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Brawo San #2006534 | 195.205.*.* 7 cze 2016 18:05

      Zgadzam się z Tobą San ... płaca niska, śmieciowe umowy, brak wypłat na czas i się dziwią że nie chce nikt pracować. Pracodawcy doprowadzili sami do takiego stanu jaki jest. Dajcie ludziom co najmniej 2000zł na rękę a będziecie przebierać w CV.

      Ocena komentarza: warty uwagi (31) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. bulik #2006581 | 81.190.*.* 7 cze 2016 19:46

        przyjmuje mnie właściciel restauracji i mówi mi 1650 brutto wyobraźcie sobie jaka była moja mina, a udają bogaczy co widać po samochodach tylko szacunku do ludzi jak i do własnych pracowników nie mają ...niech się sami bujają na zmywakach by utrzymać te swoje limuzyny

        Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

      2. majka #2006920 | 83.9.*.* 8 cze 2016 10:12

        Nie ma się co dziwić że nikt nie chce pracować kiedy oferują głodowe stawki i umowy zlecenie, jeśli w ogóle dadzą. Na ogół koniec jest taki, że pracownik jest oszukany i zraża się do następnej pracy. Państwo Polskie daje przyzwolenie na takie oszustwa, nie kontroluje pracodawców co na ogół jest tylko z korzyścią dla nich, a ZUS narzeka na brak pieniędzy i nic dziwnego skoro wszyscy robią na czarno to nigdy nie będzie pieniędzy na renty, emerytury i zasiłki chorobowe

        Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

      3. gosc #2006761 | 195.147.*.* 8 cze 2016 00:42

        Parę lat temu zaproponowano mi pracę za barem za 4 zł na godzinę oczywiście na czarno,wiec się pytam skąd ta zawrotną suma na to właścicielka odpowiada że małe są utargi,ale co ja mam z tym wspólnego i co mogę zrobić?może powinna sama wziąć się do roboty zamiast oczekiwać niewolniczej pracy od innych

        Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (20)