Bursztynowa Komnata odnaleziona? Odkryto nieznane pomieszczenie na terenie bunkrów w Mamerkach

2016-04-20 14:05:00(ost. akt: 2016-04-21 18:39:28)

Autor zdjęcia: Domena publiczna

Legenda o Bursztynowej Komnacie ukrytej na terenie bunkrów w Mamerkach może okazać się prawdziwa. Podczas inwentaryzacji podziemnego tunelu muzeum w Mamerkach zleciło wykonanie badań przy użyciu georadaru. Okazało się, że odkryto nieznane dotąd pomieszczenie o wymiarach 3 m x 2 m. Muzeum chce dowiercić się do tego pomieszczenia. Do urzędu w Węgorzewie wpłynął już wniosek w tej sprawie.
Bursztynowej Komnaty w Mamerkach szukano już w latach 50. ubiegłego wieku. Z relacji świadków i pozostawionych śladów wynika, że zimą 1944/45 roku Niemcy wstrzymali budowę monstrualnej betonowej konstrukcji o wymiarach: 70 metrów długości, 50 metrów szerokości i 15 metrów głębokości, która znajduje się w gigantycznym wykopie na terenie kwatery. Betonowy prostokąt wygląda jak wielki fundament, labirynt niedokończonej budowy. Możliwe, że jest sarkofagiem, w którym ukryto skarby, cenny sprzęt wojskowy bądź ważne dokumenty.

— Z wykonanego odczytu georadaru wynika, iż w obiekcie nr 31 znajduje się zamurowane, nieznane dotychczas pomieszczenie o wymiarach 3 m x 2 m, które nie zostało wykryte przez saperów w latach '50. i '60. mówi Bartłomiej Plebańczyk z muzeum w Mamerkach. — Istnieje prawdopodobieństwo, iż w obiekcie nr 31 zostały ukryte elementy Bursztynowej Komnaty — podkreśla. Jednak odkryta przez georadar komnata może być w rzeczywistości nawet trzykrotnie większa.

W latach ‘50 XX wieku do dowództwa jednostki saperów Wojska Polskiego stacjonującej w pobliskim Węgorzewie zgłosił się człowiek, który był zatrudniony jako wartownik. Powiedział, że zimą 1944/45 roku był świadkiem wjazdu na teren obiektu nr 31 transportu niemieckich ciężarówek wojskowych, których ładunek złożono we wnętrzu obiektu. Transport był otoczony specjalnym nadzorem, wartownik twierdził, że po wyładowaniu transportu ładunek został zamurowany. Zdołał jedynie orientacyjne wskazać miejsce ukrycia ładunku.

W latach ’60. Do Mamerek przywieziono osadzonego w więzieniu w Barczewie byłego gauleitera Prus Wschodnich Ericha Kocha. Podejrzewano, że to on nadzorował ukrycie Bursztynowej Komnaty. Po tej wizji lokalnej dokonano kolejnych wysadzeń, ale wtedy również niczego nie znaleziono.
Na podstawie tych informacji, około roku 1950 polscy saperzy rozpoczęli poszukiwania ukrytego skarbu. W różnych częściach obiektu nr 31 podłożono w sumie pięć ładunków wybuchowych o znacznej sile. W wyniku eksplozji w betonowej konstrukcji pojawiły się wyrwy o rozmiarach od od 1 m3 do 5 m3. Miejsca były jednak wyznaczone dość przypadkowo i nie zakończyły się żadnym odkryciem.

Ponowne próby odnalezienia skarbu przeprowadzono w latach ’60. Do Mamerek przywieziono osadzonego w więzieniu w Barczewie byłego gauleitera Prus Wschodnich, Ericha Kocha. Podejrzewano, że to on nadzorował ukrycie Bursztynowej Komnaty. Po tej wizji lokalnej dokonano kolejnych wysadzeń, ale wtedy również niczego nie znaleziono.

Do sprawy wracano w następnych latach, jednak nie pojawiły się, żadne nowe poszlaki, a losowe wysadzanie betonowych bunkrów nie miało większego sensu. Jeżeli szanse na znalezienie elementów bursztynowej sali lub innych kosztowności zamurowanych przez hitlerowców były minimalne nie podejmowano by dwukrotnych prób odnalezienia ukrytego pomieszczenia.

- W zeszłym roku jednym z turystów zwiedzających bunkry był jeden z saperów pracujących nad poszukiwaniem skarbu w latach 50. Wtedy nie było takich urządzeń jak georadar. Postanowiliśmy sprawdzić raz jeszcze miejsca typowane przez saperów. Okazało się, że blisko miejsca, w którym prowadzono wysadzenia, georadar wykrył pomieszczenie. Już wstępne badania pokazały, że coś jest tam ukryte. Potwierdziliśmy to jeszcze analizując wydruki z georadaru. - powiedział Gazecie Olsztyńskiej Bartłomiej Plebańczyk.
- W środku mogą znajdować się elementy Bursztynowej Komnaty, ale także inne zrabowane dzieła sztuki lub unikalne urządzenia techniki wojskowej - mówi Bartłomiej Plebańczyk. - Nie ma jednak wątpliwości, że pomieszczenie powstało specjalnie w celu ukrycia skarbu. Gdyby miało być inaczej, nie istniałaby potrzeba specjalnego ukrywania tego miejsca w fundamentach.

Na tej podstawie Bartłomiej Polańczyk wystosował do Urzędu Miejskiego w Węgorzewie zgłoszenie znaleziska, a także wystąpił do konserwatora zabytków w Ełku o wydanie zaleceń konserwatorskich. Nadleśnictwo Borki otrzymało natomiast wniosek z prośbą o zgodę na przeprowadzenie prac eksploracyjnych.

Teraz odkrywcy zamierzają dokonać odwiertu i wpuścić do pomieszczenia kamerę. Dopiero wówczas, gdy nagranie potwierdzi, że wewnątrz faktycznie znajduje się historyczna zawartość, będzie można podjąć decyzję o wydobyciu znaleziska.

- W środku mogą znajdować się elementy Bursztynowej Komnaty, ale także inne zrabowane dzieła sztuki lub unikalne urządzenia techniki wojskowej - mówi Bartłomiej Plebańczyk. - Nie ma jednak wątpliwości, że pomieszczenie powstało specjalnie w celu ukrycia skarbu. Gdyby miało być inaczej, nie istniałaby potrzeba specjalnego ukrywania tego miejsca w fundamentach.

Zdjęcia z georadaru



Bursztynowa sala o wymiarach 10.5 m x 11.5 m powstała na początku XVIII w. z inicjatywy Fryderyka I Hohenzollerna. Miała ona zdobić jego gabinet w podberlińskim pałacu w Charlottenburgu. Za twórcę idei artystycznej bursztynowej komnaty uważany jest pochodzący z Gdańska architekt, Andrzej Schluster.

W 1716 roku car Rosji Piotr I Wielki w czasie wizyty w Poczdamie, zachwycony arcydziełem, otrzymał je w podarunku od Fryderyka Wilhelma I (syna Fryderyka I) jako dowód przyjaźni i potwierdzenie zawartego sojuszu. Dar trafił do Petersburga. Bursztynowa Komnata była wystawiona w Pałacu Letnim, następnie Zimowym, aż w końcu trafiła do Carskiego Sioła, gdzie została rozbudowana i wzbogacona. W 1941 r. pałac został obrabowany przez hitlerowców, a Bursztynowa Komnata trafiła do zamku w Królewcu. 9 kwietnia 1945 r. Armia Czerwona zdobyła królewiecką twierdzę, jednak skarbu nigdy nie odnaleziono.

Poszukiwania Bursztynowej Komnaty, której wartość ocenia się na 500 milionów dolarów, trwają do dziś. Istnieje kilka hipotez na temat miejsca ukrycia skarbu. Jedna z nich prowadzi do podziemia zamku w Książu, inna – do bunkrów w Mamerkach, niedaleko Węgorzewa.




Komentarze (71) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. adoniss #1979202 | 89.231.*.* 20 kwi 2016 14:12

    to jakaś malutka ta Bursztynowa Komnata skoro zmieściła się na 6 m2 !!!! Wszyscy chyba wiedzą ,że tak naprawdę spłonęła ona w Królewieckim zamku !!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. nawet jak ją znajdą #1979204 | 89.228.*.* 20 kwi 2016 14:16

      to i tak w podskokach oddadzą ją Rosjanom

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. promieniowanie kosmiczne #1979206 | 83.6.*.* 20 kwi 2016 14:18

      Georadarem trzeba więzienia UB przebadać.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. mk2 #1979208 | 83.9.*.* 20 kwi 2016 14:19

      Tam jest ukryta lokomotywa tego złotego pociągu, którego ostatni wagon zatrzymał się aż pod Wałbrzychem. Artykuł w sam raz na 1 kwietnia.

      Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

    4. jot23 #1979227 | 88.156.*.* 20 kwi 2016 14:40

      A ciężarówki były wielkości i FIATA 126

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (71)