Na Dąbrowszczaków
 jest więcej samochodów niż w centrum Karlskrony

2015-05-02 17:40:00(ost. akt: 2015-05-02 17:42:54)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Z panem Wojtkiem, olsztynianinem, który pracuje w Sztokholmie, rozmawiamy na tarasie kawiarni przy ul. Dąbrowszczaków. Przed sobą mamy ulicę ciasno obstawioną po obu stronach samochodami. Między nimi płynie rzeka aut. Pytam go, jak sprawę zakorkowanych ulic rozwiązano w Szwecji, do której wyjechał po 1968 roku.
W Szwecji są firmy prywatne, które zajmują się zabieraniem niewłaściwie zaparkowanych samochodów. Kiedy właściciel takiej firmy kładzie dłoń na masce samochodu, nikt nie ma prawa go tknąć, bo jest jak funkcjonariusz państwowy. Właściciel auta może go tylko błagać na kolanach o łaskę.

— Panie Wojtku, czym najbardziej różni się Polska od takich krajów jak Szwecja?

— Różnica między tamtym krajem a tym i wieloma innymi w tej części Europy jest taka, że tam żyje społeczeństwo obywatelskie. Kiedyś też było biedne i gdy coś chciało — czy to latarnie, czy kawałek drogi do wsi czy szkołę — musiało się podzielić wydatkami. Bo rząd zajmował się i zajmuje polityką zagraniczną, wojnami, sądownictwem, konstytucją, ale nie obchodzą go ani latarnie, ani dziury na ulicy. Kiedy zapyta pani olsztynianina, ile z jego podatków idzie na utrzymanie miasta, nie będzie wiedział. A każdy Szwed to pani powie — to do 33 proc. podatku. Jeśli chodzi o finanse Olsztyna, które można znaleźć na stronie Urzędu Miasta, niewiele pani z tego zrozumie. I tym różni się wschód od zachodu Europy, gdzie wszystko jest jasne. Wiadomo, ile wydano na drogi, wystawy, rozbite latarnie, szkoły, teatry. Jest też budżet opozycyjny, w którym opozycja przedstawia swoje propozycje. Obywatele mogą zobaczyć i sprawdzić, co będzie, jeżeli obniżymy lub podwyższymy podatki.


— Już coraz więcej osób W Polsce wie, że za latarnie nie odpowiada prezydent czy pani premier tylko ratusz.
— Ale skąd ma na to brać pieniądze?! Jeżeli zapyta pani tę panienkę, która tam przechodzi, założę się, że nie będzie wiedziała.


— Pieniądze na miejskie wydatki pochodzą z różnych źródeł.

— Właśnie. Unia dała na pływalnię, ale była chytra i nie dała na drogę od pływalni do stadionu. W skali Polski wydawane są miliardy na różne rzeczy, ale okazuje się, że nie ma na podstawowe. W Szwecji też nie jest tak, że na wszystko mają. Tam też śruby są przykręcane. Na cały dom starców jest jedna pielęgniarka, która patrzy na ekran i monitoruje podopiecznych.


— W Olsztynie na 1000 mieszkańców przypada 438 samochodów. Zameldowanych jest ponad 174 tys. osób, więc wypada około 76 tys. aut.

— Więcej, bo wielu ludzi przyjeżdża spoza miasta. Tam wyprowadziło się wielu najzamożniejszych. Wszędzie w Europie dzielnica jak ta (rozmawiamy przy ul. Dąbrowszczaków) należy do najdroższych. Tutaj ludzie nie chcą mieszkać. Trzeba wydać na remont i jest hałas i spaliny. Olsztyńskie Stare Miasto się rozlatuje. Nikt tam nie chce inwestować, bo są głośne koncerty do późnej nocy i tłumy publiczności.


— W Szwecji nie ma latem ludzi na ulicach?!

— Są, ale człowiek nie wrzeszczy na 300 decybeli, a zespół heavymetalowy tak. Ale po pierwsze na starówkach szwedzkich miast nie ma samochodów. Mają je ci, którzy tam mieszkają. Ale oni nie są zamożni. Oni musza być bardzo bogaci, żeby tam mieszkać. Pokój z kuchnią kosztuje tam 1,5 mln koron czyli około 700 tys. zł minimum.


— A co z samochodami? Gdzie stawiają swoje?
— Są na przykład parkingi podziemne, ale niewiele, bo to przecież stare miasta i nie wolno tam kopać. Po drugie nie ma jeżdżenia po mieście, tak jak w Olsztynie. Tu wjeżdża pani którąkolwiek ulicą i jeszcze jedzie przez podwórka, bo można. Tam miasto panuje nad komunikacją. Można oczywiście gdzieś się dostać, ale władze nie nastawiają się na jak największą przepustowość. Wprost przeciwnie. Ma być wąsko i trudno. Gdyby pani w szwedzkich warunkach chciała przejechać stąd do budynku za I LO, musiałaby pani objechać całe Zatorze, więc to nie miałoby sensu. Po drugie jest ograniczona liczba miejsc parkingowych. I to do tego stopnia, że w całej Karskronie jest jest połowa tego, co stoi przy Dąbrowszczaków. I nie mowy, żeby ktoś postawił auto przy samym wjeździe w ulicę albo pod ścianą budynku.


— A my siedzimy w spalinach.

— No tak. W Szwecji są firmy prywatne, które zajmują się zabieraniem niewłaściwie zaparkowanych samochodów. Kiedy właściciel takiej firmy kładzie dłoń na masce samochodu, nikt nie ma prawa go tknąć, bo jest jak funkcjonariusz państwowy. Właściciel auta może go tylko błagać na kolanach o łaskę. Ale kiedy ten człowiek zacznie wypełniać swój druk ścisłego zarachowania, nie ma odwrotu, bo musi się z niego rozliczyć. I potem samochód wyjeżdża z miasta. Bo to ma być dotkliwa kara dla właściciela. Więc wywozi się go daleko, jakby stąd do Warszawy i stamtąd pani musi go zabrać, opłacając koszty transportu. A jeszcze firma jest otwarta od 10 do 15, więc musi się pani zwolnić z pracy.


— Złośliwe to pana państwo.

— Tak. Ale pani już nigdy nie postawi samochodu w niewłaściwym miejscu. A gdy jednak go nie zabiorą, to zapłaci pani mandat. Tam opłaty za niewłaściwe parkowanie są wpisane do budżetu miasta. W Polsce radary wyłapujące kierowców przekraczających dozwoloną prędkość są uważane za zamach na ich wolność. A w Szwecji przekroczenie prędkości o 5 km kosztuje ok. 750 zł. Za większe przekroczenia można zapłacić 6 tys.


— To gdybyśmy byli w Karlskronie albo Sztokholmie, to ile samochodów stałoby koło naszego tarasu?

— W ogóle by ich nie było!


— To się nie mieści w głowie! Polacy by oszaleli. Ale jeśli mieszkałabym w osiedlu bloków, to mogłabym trzymać samochód przy swojej ulicy?

— Miałaby pani płatne miejsce na parkingu z wypisanym na nim numerem rejestracyjnym samochodu. To najprostsza rzecz na świecie, ale nie w Polsce.



MZG

Komentarze (34) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Hmm #1735817 | 88.199.*.* 16 maj 2015 21:03

    Ten rozmówca ma trochę racji, a trochę też pieprzy głupoty...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. naz #1727745 | 81.190.*.* 3 maj 2015 15:05

    tylko na samej dąbrowszczaków jest więcej dziur w jezdni niż w całej szwecji

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ed #1727571 | 31.61.*.* 3 maj 2015 10:07

      Co to za porównanie jaki tam obszar i gęstość zaludnienia

      Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

    2. Rocco #1727560 | 88.156.*.* 3 maj 2015 09:41

      Wg mnie wepowiedź tego pana jest bardzo tendencyjna, a może jak ktoś tu zauważył propagandowa. Nie wszystko co tam się sprawdza będzie się sprawdzało w Polsce, nie wszystko zafunkcjonuje bo tam jest inna mentalność a zarobki ludzi dużo wyższe.

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. arkadiusz #1727543 | 217.99.*.* 3 maj 2015 09:02

        Kto był w Szwecji wie, że to prawda.

        Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (34)